Kliknij i zobacz sytuację w grupie D Ligi Europy! Sebastian Staszewski, Interia: W czwartek Lech Poznań zagra w Lidze Europy z Glasgow Rangers. Czy dla drużyny Dariusza Żurawia będzie to trudniejsze spotkanie niż przegrany 2-4 mecz z Benficą Lizbona? Robert Podoliński, trener, ekspert TVP: - To będzie całkiem inny mecz. Rangers to zespół zbudowany inaczej niż Benfica, preferujący inny futbol. Ich styl jest niesamowicie bezpośredni, agresywny, w bliskim kontakcie. Nie opiera się na dużej liczbie podań, a dominacja w posiadaniu piłki nie jest dla nich celem samym w sobie. Jednocześnie nie można powiedzieć, że Szkoci mają typowo brytyjskie flow, oparte na kopaniu i bieganiu. Ten styl odszedł w niebyt odkąd pojawiły się ogromne pieniądze i rozwój akademii. Dani Ramírez powiedział niedawno Interii: "Wydaje mi się, że przeciwko Rangersom może grać nam się łatwiej, niż przeciwko Benfice. Będziemy mogli pograć piłką". Zgadzasz się z takim podejściem? - Może tak być, bo to nie jest drużyna, która zawsze będzie zostawała w wysokim pressingu. Wydaje mi się, że Szkoci pozostawią Lechowi więcej przestrzeni, choć nie wolno dać się uśpić, bo po stracie piłki nasz zespół musi spodziewać się szybkich kontrataków. Rangersi mają mocne boki, skrzydłowi są w gazie. I posiadają dobrze zbilansowany środek pola, gdzie istotnym elementem jest Glen Kamara. Który napsuł Polakom krwi w niedawnym meczu z Finlandią. - Dokładnie. Gdy wszedł na boisko, Finowie nas zdominowali. To zawodnik, który świetnie broni, a jednocześnie potrafi rozpocząć groźny atak swojego zespołu. Będziemy musieli na niego uważać. Mając w pamięci mecze Legii Warszawa z Rangersami sprzed roku, widzisz powody do obaw? - Lech musi zagrać odważnie i ofensywnie. Jeśli tak nie zagra, to nie ma wielkich szans. Rangersi mają wiele argumentów, choć Polacy im nie ustępują. W meczu z Benficą pokazali, że nie boją się marki rywala. W tamtym meczu zabrakło im jednak argumentów piłkarskich, ale teraz zagramy z całkiem innym zespołem. W meczu z Benficą po raz kolejny zaimponowała poznańska młodzież: Puchacz, Moder, Kamiński. Teraz czeka ich kolejny test. - Potrzeba czasu, aby ci zawodnicy dojrzeli. Wejście o dwa poziomy piłkarskie do góry wymaga kilkudziesięciu spotkań, a nie jednego. Dla mnie odkryciem jest jednak Jakub Kamiński, który godnie zastępuje Kamila Jóźwiaka. Cieszy mnie to, że w miejsce Polaka akademia Lecha "wyprodukowała" kolejnego. Z drugiej strony zremisowany 1-1 mecz z Cracovią nie był dla kibiców Lecha bombą pozytywnej energii. Poznaniacy nie mogli dać sobie rady ze świetnie zorganizowanym rywalem. - "Kolejorz" już w poprzednim sezonie miał duży kłopot z zorganizowanymi zespołami, które po odbiorze piłki są w stanie wyprowadzić skuteczny, szybki atak. To konsekwencja stylu, który preferuje Żuraw, czyli zaangażowania dużej liczby zawodników w atak pozycyjny i chęć dominacji. Lech tak gra i trzeba to zaakceptować. Ja z ostatniego meczu z Cracovią nie wyciągałbym żadnych daleko idących wniosków. Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia