<a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/lech-wciaz-mierzy-w-tytul,1303709">ZOBACZ RELACJĘ Z MECZU ŚLĄSK WROCŁAW - LECH POZNAŃ 0:2</a> Najpierw przyszedł Franciszek Smuda, który wreszcie miał powody do radości. Lech po raz pierwszy w tej rundzie wygrał nie tracąc bramki. - Wygraliśmy bardzo ważne spotkanie. Pucharowy mecz w Warszawie przełamał serię remisów - mówił trener gości. - Wszyscy myśleli, że będziemy każdego punktować po pięć czy siedem zero. Tak niestety nie było. Lecz teraz mam nadzieję, że problemy już za nami. Jak wspomniałem, środowe spotkanie było ważne, ponieważ w tej chwili walczymy o europejskie puchary. O mistrzostwo także, ale tutaj bije się jeszcze klika zespołów - mówi "Franz". Szkoleniowiec "Kolejorza" zapytany o to jaki typuje wynik meczu Wisła Kraków - Legia Warszawa, odpowiedział krótko: - Niech wygra lepszy. Nikomu nie kibicuję - podsumował Smuda. Natomiast Ryszard Tarasiewicz trener gospodarzy nie okazywał szczególnego smutku po przegranej. - Wygrał lepszy zespół nie tylko dzisiaj. Uważam, że Lech piłkarsko jest lepszy od Śląska - mówił popularny "Taraś". - Taka jest piłka. Może gdybyśmy strzelili na 1:1, to inaczej potoczyłyby się losy tego spotkania. Za dużo popełniliśmy błędów taktycznych. Aczkolwiek z przebiegu spotkania zasłużyliśmy na honorową bramkę. Mecz w Poznaniu, a tutaj to dwie inne historie. Śląsk jest drużyną kolektywną. Jeżeli jeden lub drugi zawodnik wypadnie, ciężko potem poukładać klocki - próbował usprawiedliwiać porażkę z Lechem trener Tarasiewicz. Maciej Borowski, Wrocław <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/wiadomosci/lech-poznan/news/szczescie-znow-dopisalo-lechowi,1303754,4649">SZCZĘŚCIE ZNÓW DOPISAŁO LECHOWI</a>