INTERIA.PL: Jak Pan ocenia rundę jesienną? Rewelacją była chyba Wisła Kraków. Maciej Skorża pobił o punkt pański wynik z 1998 r., gdy zespół stracił pięć "oczek". Franciszek Smuda, trener Lecha Poznań: Ale weźmy pod uwagę to, że Wisła miała jesienią fajny układ meczów. Z całą czołówką ligi grała u siebie. Krakowianie powygrywali je, to dla nich bardzo ważne. Ale na wiosnę to się może odwrócić. Nie tylko dlatego, że z silniejszymi krakowianie zmierzą się na wyjazdach, lecz przez to, że słabeusze będą grać o "być albo nie być" w lidze. Determinacji nie zabraknie nawet zespołowi z ostatniego miejsca. Każdy będzie w stanie urwać punkty każdemu. Olbrzymia przewaga punktowa jest czasami zgubna. Ona potrafi uśpić czujność każdego. Później, po kilku kolejkach plujesz sobie w brodę: "Było 12 punktów przewagi, a już zostało dwa". Tak samo było z Koroną. Wyprzedzała nas o dziewięć punktów. Teraz ma tylko dwa przewagi. Przy trzech punktach za zwycięstwo odrabianie strat idzie bardzo szybko. Teraz Wisła ma wyjazd do Zabrza, na gorący stadion Górnika. - To może...Nie, chyba nie przegra. Wisła zawsze tam wygrywała. Ale zrobisz u siebie przez przypadek remis z Lubinem i już masz tylko osiem punktów przewagi. Potknij się jeszcze raz i masz sześć. A sześć to jest nic! Prawie "styk". Poza tym Wisła jedzie do nas, do Groclinu, do Legii. Skorża i jego zespół nie będą mieli łatwo. Do Bytomia niech jadą i będą mieli ciężko! Dlatego nie ma co jeszcze wyłaniać mistrza Polski, a tak wszyscy mówią, że Wisła jest już mistrzem. Na półmetku tak, ale do końca sezonu jeszcze daleka droga. Nie zaskakuje Pana, że tuż za plecami wiślaków równym krokiem z Legią kroczy Korona? Nowy sztab trenerski, nowy dyrektor sportowy - to wszystko chyba działa? Owszem, kielczanom zdarzą się wpadki - wysokie porażki z Wisłą, Groclinem, czy Zagłębiem, ale poza tym sprawiali wrażenie solidnej drużyny. - Na pewno postawa Korony to zaskoczenie. Kielczanie mają dużo punktów i wespół z Wisłą i Legią tworzą czołówkę. A Lech Poznań? Będzie w zimie wzmocniony? - Wzmocnieniem będzie już powrót kontuzjowanych piłkarzy. A na wiosnę wrócą wszyscy, także Bosacki. Jest Pan zadowolony z tych 29 pkt, jakie macie po pierwszej rundzie? - Jak na kłopoty kadrowe, z którymi musieliśmy się zmagać taka suma to cud. Bełchatów i Lubin? Największe rozczarowania jesieni? - Nikogo nie przekreślam. Oni jeszcze dojdą do siebie i na wiosnę liga stanie się jeszcze ciekawsza, niż teraz. Rozmawiał: Michał Białoński, INTERIA.PL