Andrzej Grupa, INTERIA.PL: Trzy razy grałeś już na Stadionie Narodowym o Puchar Polski, a wciąż nie masz tego trofeum w swoim dorobku. Mocno ciążą te przegrane finały? Dawid Kownacki: - Hmmm... Nie patrzyłem tak na to, choć mam świadomość, że brakuje mi tego sukcesu. Może nie ciąży, ale za to motywuje i po prostu cieszę się, że mogę w tym spotkaniu zagrać, a finał wraca na Narodowy. Tyle że nie siedzi mi to w głowie, nie blokuje mnie. Po prostu myślę o tym jak o kolejnym meczu. Wracając do Lecha kierowałeś się tym, że możesz coś z nim znowu wygrać. Nie jest czasem tak, że dzisiaj jesteście bliżej zdobycia Pucharu Polski niż mistrzostwa? - Nie. Mamy takie same szanse na zwycięstwo w jednych i drugich rozgrywkach. Wiadomo, w Pucharze Polski wszystko jest w naszych nogach i jeśli wygramy, to mamy co chcieliśmy mieć. W lidze niekoniecznie wszystko zależy już od nas, ale to też zupełnie coś innego. W poniedziałek mamy 90 minut, jeśli przegrasz, zostajesz z niczym. W lidze zostały trzy kolejki, można jeszcze punkty odrobić jak coś się nie powiedzie. Fakt, przychodząc tutaj, wiedziałem, jakie są cele w klubie. Wiedziałem, o co gramy. Po wyjeździe z Lecha w 2017 roku grałem w klubach, które nie miały szans na trofea. We Włoszech nie biliśmy się praktycznie o nic, w Bundeslidze były troszkę inne cele, a tutaj możemy zdobyć podwójną koronę. Brakowało mi tego. Od dzieciaka uczyłem się, że trzeba walczyć o najwyższe cele, więc cieszyłem się, że wracając do Poznania znowu mogę mieć je w planach. Cały czas myślisz o tym poniedziałkowym finale z Rakowem? - Nie, bo chyba bym zwariował. Myślenie przez 24 godziny na dobę o jednym meczu sprawiłoby, że gdy dojdzie już do tego spotkania, to będziemy tym wszystkim przejedzeni. Mam też swoje obowiązki w domu. Trzeba zachować odpowiednie proporcje, musi być głód przed meczem. Byłeś już w Warszawie na Narodowym, grałeś tam kilka razy. Robi to na Tobie wrażenie, może stresuje? - Jeden mecz decyduje o tym, czy podniesiesz puchar, czy nie. Być może właśnie adrenalina sprawi, że tuż przed pierwszym gwizdkiem tego stresu będzie trochę więcej. Nie ma nic piękniejszego niż możliwość występu na takim obiekcie. Ja grałem już na nim wiele razy: w pucharach, w reprezentacji. Nie jest mi obcy. A patrząc na zespół: nie sądzę, by nas sparaliżował. Sądzę, że raczej zmotywuje. Przed półfinałem w Grudziądzu mówiliśmy sobie, że gramy na małym stadionie, do jakiego nie jesteśmy przyzwyczajeni. A to wszystko po to, by wkrótce zagrać na jednym z najpiękniejszych obiektów w całej Europie. Zagraniczni koledzy z zespołu też czują jego magię? - Nie wiem, czy mieli z nim kiedyś styczność. Przy Bułgarskiej też gramy przy 40 tysiącach kibiców, na ładnym stadionie, więc większej różnicy pewnie nie będzie. Poza tym na finał wybiera się spora grupa naszych kibiców, będziemy czuli się jak w domu. Dawid Kownacki: Mamy lepszy zespół od Rakowa Coś zmienia w podejściu do tego finału z Rakowem, że z tą samą drużyną walczycie zaraz o mistrzostwo Polski?- Ciężko powiedzieć, choć może takie coś będzie, że kto wygra w poniedziałek, ten będzie bliżej sukcesu w lidze. Trzeba jednak pamiętać, że w 2015 roku przegraliśmy na Narodowym finał z Legią, a tydzień później zaczynaliśmy rundę mistrzowską od meczu z nią w Warszawie. Wtedy wygraliśmy, zostaliśmy liderem i zdobyliśmy tytuł. Nie ma więc reguły. Wtedy ciężko było nam przełknąć gorycz porażki, bo prowadziliśmy w tym finale Pucharu Polski, ale potrafiliśmy się po kilku dniach odbić. Myślę jednak, że Lech i Raków to drużyny tak doświadczone, że jeden mecz nie jest w stanie zmienić mentalności na finiszu sezonu. Ten Raków coś wam od dawna nie leży, nie potraficie z nim wygrać, nawet w Pucharze Polski. Teraz chcecie coś im udowodnić? - Tu nie chodzi o udowadnianie tego, kto jest lepszy. Przynajmniej ja tak do tego nie podchodzę. Znamy swoją siłę, wiemy na co nas stać, przeanalizowaliśmy sobie te ostatnie mecze z Rakowem. Będziemy do tego wracać, by coś poprawić, ale wygrać chcemy dla siebie. Mamy lepszy zespół, oni są bardzo dobrzy taktycznie, w meczach grają mądrze i cierpliwie, ale czysto piłkarskich cech mamy więcej. Ważna będzie dyspozycja dnia. Wróciłeś do Lecha trzy miesiące temu, po ciężkiej kontuzji, która sprawiła, że straciłeś niemal całą jesień. Pomagając Lechowi miałeś się odbudować. To się udało? - Czy się odbudowałem? Zachowam to dla siebie, bo mogę mieć swoje zdanie, a ludzie z boku czy dziennikarze mogą się z nim nie zgadzać. Mogę po prostu siebie ocenić, ale dla siebie, nie dla innych. Rozmawiałem o tym z ludźmi w klubie czy też u siebie w domu, ale nie będę głośno trąbił na zewnątrz. Zresztą to nie ma sensu, sezon się jeszcze nie skończył. Dawid Kownacki. To najsilniejszy Lech w jakim grałem Czujesz się liderem tego dzisiejszego Lecha? - Tak. Czuję się nim w szatni i na boisku. To może tylko pomóc drużynie. Nie jest tak, że się wymądrzam. Staram się przekazać to, co w danych momentach jest potrzebne. A czy ty to swoje doświadczenie wykorzystujesz? Mówisz sobie: trzy razy przegrałem ten finał, nie chcę kolejny raz? - Nie chcę myśleć w ten sposób, bo gdyby wszystko w finale potoczyło się w zły sposób, to co wtedy? Wrócę do tego 2015 roku, bo wtedy udanie zareagowaliśmy na porażkę w finale z Legią. Dla mnie sezon nie kończy się w poniedziałek. Bardzo chcę ten mecz wygrać, zrobimy z kolegami wszystko aby tak się stało, ale też pozostaje we mnie duża pokora do sportu. Mówienie przed meczem "wygramy na sto procent" nie ma sensu. To najsilniejszy Lech, w którym grałeś? - Tak. Trener Maciej Skorża mocno zmienił się od tego 2015 roku, gdy wygraliście razem mistrzostwo? - Na pewno jest człowiekiem bardziej doświadczonym, podobnie jak i ja. Każdy z nas doświadczył przez te kilka lat rzeczy dobrych i złych. Jak wy pomyślicie, jacy byliście pięć lat temu, to też uznacie, że się zmieniliście. To przesądzone, że latem wrócisz do Fortuny Düsseldorf, z której jesteś wypożyczony? - Wiecie co jest pewne w życiu? (śmiech) Tylko dwie rzeczy... Mam ważny kontrakt z Fortuną, a jak będzie, to nie wiem. Sam o tym nie myślę. Powiedziałem sobie, że będę myślał po sezonie. Teraz chcę się skupić tylko na tych ostatnich meczach. W Niemczech mam umowę, nie wszystko zależy tam ode mnie. Mogę teraz wam coś powiedzieć, a wydarzy się coś innego. Naprawdę, chcę teraz coś wygrać i temu się tylko poświęcam. Rozmawiał i notował Andrzej Grupa Lech - Raków w finale Pucharu Polski. Gdzie transmisja? Finałowe starcie Fortuna Pucharu Polski odbędzie się na Stadionie Narodowym w Warszawie - początek poniedziałkowego spotkania o godz. 16. Transmisja z meczu Lech - Raków w Polsacie (na otwartym kanale). Transmisja internetowa (stream online) meczu Lech - Raków na Polsat Box Go. CZYTAJ TEŻ: Przed finałem Pucharu Polski Lech - Raków. Legendarny trener Wojciech Łazarek: Jestem prawie pewien, że Lech pokaże, że jest najlepszyPuchar Polski. Duże wzmocnienie Lecha przed finałem z Rakowem? "Walka z czasem"Grał w trzeciej lidze, był kelnerem. Dziś wielki dzień piłkarza Lecha