To był mecz-pułapka dla trzeciej aktualnie drużyny Ekstraklasy, którą jest Lech Poznań. Każdy inny wynik niż wygrana w meczu 1/8 finału Pucharu Polski niż wygrana z Arką Gdynia byłby sensacją i spowodowałaby nerwowość w Wielkopolsce. Niby formalność, ale przecież gdynianie są liderem I ligi, nie przegrali od września z nikim. Ostatecznie wyżej notowany Lech wymęczył wygraną 1-0 po bramce Filipa Marchwińskiego i jest już w ćwierćfinale krajowego pucharu. W pierwszej połowie widać było tzw. "wyższą kulturę" gry drużyny z Ekstraklasy, po stronie Lecha Poznań było większe posiadanie piłki, ale sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Zdecydowanie najgroźniejszy w barwach "Kolejorza" był norweski skrzydłowy Kristoffer Velde. Poznański zawodnik kąśliwie uderzał, ale Paweł Lenarcik potwierdził dobrą formę, którą wykazał ostatnio m.in. w derbach Trójmiasta, które Arka wygrała 1-0 z Lechią Gdańsk. Wreszcie optyczna przewaga gości przyniosła efekt w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Velde (któż inny?) dośrodkował piłkę zgrał do środka Dino Hotić, a piłkę do bramki wepchnął utalentowany Filip Marchwiński. W drugiej połowie z boiska długo wiało nudą, choć należy docenić starania Arki Gdynia o wyrównanie. Wreszcie w 78. minucie piłka trafiła do siatki po tym jak błąd popełnił Lenarcik, który minął się z piłką, a futbolówkę do siatki skierował Antonio Milić. Po analizie VAR okazało się, że wcześniej ręką zagrał Mikael Ishak i sędzia Krzysztof Jakubik z Siedlec słusznie gola nie uznał. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie i tak oto Lech Poznań zameldował się w ćwierćfinale Pucharu Polski. Arka Gdynia - Lech Poznań 0-1 (0-1) Maciej Słomiński, INTERIA