Tą rzeczą jest kiepski stan murawy na stadionie przy ul. Bułgarskiej. Piłkarze jednej i drugiej drużyny co chwilę się ślizgali na grząskim podłożu, które wkrótce zostanie wymienione. Prace zaczną się już za tydzień, czyli tuż po spotkaniu z Radomiakiem. Niestety dla piłkarzy Lecha, będą musieli jeszcze na tej starej nawierzchni grać z Hapoelem Beer Szewa w najbliższy czwartek w Lidze Konferencji, a to bardzo istotne spotkanie w kontekście awansu z grupy. No i z Radomiakiem w przyszłą niedzielę. - "Fa-tal-na!" - mówi po polsku Barry Douglas, odpowiadając na pytanie o ocenę murawy. - Nie można na niej kontrolować piłki, ale to ma się zmienić. Zobaczymy. Trudno jest grać na takim boisku w stylu, który my preferujemy, gdy jest potrzeba sporego ruchu - ocenia i dodaje: - Dla obu zespołów byłą jednak taka sama, nie jest więc to żadnym wytłumaczeniem faktu, że nie wygraliśmy z Legią - twierdzi. Nowa nawierzchnia ma być więc gotowa na 19 października, gdy Lech zagra w Pucharze Polski ze Śląskiem Wrocław. Douglas: Sytuacja Amarala nie była kluczowa, później mieliśmy dużo czasu Douglas po spotkaniu z Legią podkreślał, że remis 0-0 jest dla jego zespołu bardzo rozczarowujący. Uważał jednak, że było też sporo pozytywnych aspektów w grze mistrza Polski - Taka już jest piłka, że nie wygrywasz, choć robisz wiele aby tak się stało. Możemy być dumni ze swojej postawy, bo Legia nie miała żadnej szansy, posiadaliśmy kontrolę przez całe spotkanie. Tak to już bywa, że stworzysz sobie sytuacje, by zdobyć dwa albo trzy gole, ale nic nie wpada. W innych spotkaniach to się pewnie uda - mówił. Tę najlepszą zmarnował w 7. minucie Joao Amaral, który przegrał pojedynek sam na sam z Kacprem Tobiaszem. - To był początek spotkania, więc nie można mówić, że to był decydujący moment. Amaral znalazł się we właściwym miejscu, zabrakło mu szczęścia. Mecz trwa 90 minut, więc to nie ta sytuacja zadecydowała o remisie. Później też mieliśmy okazje. Uważam, że pokazaliśmy w tym meczu dobrą organizację.