<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/lech-poznan-legia-warszawa,4931" target="_blank">Zapraszamy na relację na żywo z meczu Lech Poznań - Legia Warszawa!</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/lech-poznan-legia-warszawa,id,4931" target="_blank">Relację można również śledzić na urządzeniach mobilnych</a> Dilaver w poprzednich sezonach grał wielokrotnie w derbach Budapesztu, a wcześniej w bardziej gorących derbach Wiednia. Mecze między Rapidem a Austrią wywołują spore napięcia wśród kibiców. Jedno z tych spotkań, w maju 2011 roku, zakończyło się zresztą już po pół godzinie gry. Zlatko Junuzović strzelił na stadionie Rapidu na 2-0 dla Austrii, kibice rywali wrzucili na murawę racę, a później sami wbiegli na boisko. - Sprintem uciekaliśmy do szatni - wspomina Dilaver, który jako 20-latek był wtedy rezerwowym. Mecz został zweryfikowany jako walkower dla Austrii. - To jednak nie ten wymiar spotkań. Tutaj, w Polsce, mamy do czynienia z czymś więcej, większe są stadiony, na nas przyjdzie 40 tys. widzów. Czujemy taki doping. To klasa wyżej od spotkań derbowych w Austrii, a może nawet dwie. Zresztą nie jest to aż tak łatwo porównać, bo wiele znaczą też polscy kibice, słychać ich doping - mówi Dilaver. Nie da się ukryć, że przed niedzielnym klasykiem Lech i Legia mają sporo problemów. Oba kluby grają ostatnio słabo, poznaniacy stracili pozycję lidera Ekstraklasy. - Jako piłkarze jesteśmy rozczarowani, znacznie bardziej niż inni. Chcemy to oczywiście zmienić, zwłaszcza że mecz jest szczególny. Czujemy to, co czują kibice, ale mogę zapewnić, że sytuacja z ostatnich spotkań w niedzielę się nie powtórzy - zapewnia 26-letni Austriak, który oglądał dwa starcia Lecha z Legią w poprzednim sezonie. - To najważniejszy w Polsce dla mnie, ale z drugiej strony nie potrzebuję dodatkowej motywacji. Ona przychodzi sama z siebie, nie muszę dodatkowo o niej myśleć. Gdy widzisz większe zainteresowanie mediów, którzy chcą wszystko wiedzieć, a także tych fanów, którzy wszędzie czekają. Chcemy im pokazać coś specjalnego i świętować sukces - zapewnia Dilaver, który po meczu we Wrocławiu miał lekki uraz. - Wracam do treningów i mam nadzieję, że trener postawi na mnie - dodaje. Jeśli znów zagra na prawej obronie, a trener Legii Romeo Jozak postawi na Dominika Nagya na lewej pomocy, a nie na prawej, jak w ostatnich meczach, to na boisku dojdzie do starcia... dwóch przyjaciół. - Tak, Dominik Nagy to mój przyjaciel. Nie rozmawiałem z nim w ostatnim tygodniu, bo to nie jest mój styl kontaktu z przeciwnikiem. To dobry piłkarz, ma świetną lewą nogę i robi dobrą robotę. Jest chyba jednym z kluczowych graczy Legii. Grałem z nim w jednej drużynie przez 2,5 roku i cieszę się, że zrobił krok do przodu w karierze. A jeśli będziemy grać przeciwko sobie? No cóż, to nie powód, bym miał go zabić. Znam go dobrze, ale na pewno nie dostanie żadnego prezentu ode mnie - śmieje się Dilaver. - Przeciwko Legii grałem jeszcze w barwach Austrii, w turnieju w Warszawie. Byli silniejsi rok temu, trochę stracili chyba z tej jakości. Myślę, że mają teraz podobne problemy jak my, może im brakować pewności siebie. W takich meczach liczy się jednak również głowa, charakter, kto będzie szybszy i sprawniejszy - dodaje obrońca Lecha. Z Nagyem nie kontaktował się jednak przed przejściem z Ferencvarosu do Lecha. - Rozmawiałem z Gergo Lovrencsicsem i on mi powiedział same dobre rzeczy o klubie, mimo, że z niego odszedł. Polska zaś to dobre miejsce dla piłkarza. Łatwiej mi było wtedy podjąć decyzję o przenosinach do Poznania, a Gergo... miał rację. Wszystko jest fantastyczne - kończy Dilaver. Mecz Lecha z Legią w niedzielę o godz. 18. Andrzej Grupa <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a>