Po zawieszeniu rozgrywek włoskiej ekstraklasy Ibrahimović w połowie marca przyleciał do Sztokholmu, gdzie posiada luksusową kamienicę. Widziany był na treningach Hammarby oraz na codziennych spacerach i w restauracjach w towarzystwie dyrektora sportowego tego klubu Jespera Janssona. Sprowadził nawet kilka samochodów, w tym jeden z najdroższych Ferrari. Media spekulowały o powrocie 38-letniego piłkarza na stałe do Szwecji i grze w Sztokholmie, co - jak skomentował dziennik "Aftonbladet" - miałoby niesamowite znaczenie dla szwedzkiej ligi, a ceny praw do transmisji telewizyjnych meczów Hammarby poszybowałyby do niebotycznego poziomu. Jansson opowiedział portalowi "fotballskanalen", cytowanemu w poniedziałek przez telewizję SVT, że "rozmowy o grze Zlatana w naszym klubie były intensywne i nabierały konkretów, zwłaszcza że jego kontrakt z Milanem wygasał w czerwcu". Dodał że "największym problemem dla niego były szwedzkie restrykcje epidemiologiczne i puste trybuny. Wtedy Milan wezwał swoich piłkarzy, Zlatan poleciał do Mediolanu, rozegrał świetne mecze i przedłużył kontrakt o rok". Na pytanie jak blisko było pozyskania piłkarza, Jansson powiedział: "zadaliśmy mu konkretne pytanie, ale na postawie naszej umowy nie mogę zdradzić odpowiedzi. Można jednak powiedzieć, że było o włos i gdyby pandemia rozwijała się inaczej, zarówno w Szwecji jak i we Włoszech, to grałby może teraz u nas". Zbigniew Kuczyński