Po kompromitującym odpadnięciu z Ligi Europejskiej trener Lecha Mariusz Rumak wreszcie dokonał zmian w składzie. I to takich, jakie powinny nastąpić w czwartek, gdy wicemistrz Polski musiał atakować, by odrobić straty z Wilna. Wreszcie rozdzielony został bezproduktywny duet defensywnych pomocników: Łukasz Trałka - Szymon Drewniak. Ten drugi usiadł na ławce, jego miejsce zajął cofnięty Kasper Hamalainen, a za plecami wysuniętego Łukasza Teodorczyka biegał Szymon Pawłowski. Tak ustawiony zespół ma zdecydowanie więcej atutów w ofensywie, czego wcześniej Rumak nie zauważał. Co prawda przez blisko 40 minut ofensywne zapędy Lecha były tak nieporadne jak przez cały ostatni miesiąc, ale później dwie akcje w pięć minut minut rozstrzygnęły losy meczu. Piłkarze Korony zapowiadali, że powalczą o zwycięstwo dla zwolnionego w tym tygodniu Leszka Ojrzyńskiego. Tymczasowo zespół prowadził Sławomir Grzesik, ale być może już jutro zespół obejmie Hiszpan Rojo Martin. Grzesik nie eksperymentował ze składem. Pauzującego za czerwoną kartkę Zbigniewa Małkowskiego zastąpił Wojciech Małecki, nie zagrał Kamil Kuzera, a kontuzjowany wciąż jest Tomasz Lisowski. Małecki nieszczególnie rozpoczął spotkanie - źle wybił piłkę, a Pawłowski mógł go pokonać z dystansu. Nie trafił jednak w bramkę. Później bramkarz Korony nie popisał się jeszcze w 39. minucie, gdy do spółki z Pavolem Stano sprezentowali poznaniakom pierwszego gola. Do tego momentu z boiska wiało nudą, nieliczne udane akcje kończone były anemicznymi strzałami, a w przypadku Lecha brakowało np. dostawienia głowy, by zdobyć bramkę (najpierw Ubiparip, później Pawłowski). W 39. minucie Lech wyprowadził ładną kontrę, ale Teodorczyk nie po raz pierwszy niedokładnie przerzucił piłkę na drugą stronę do Lovrencicsa. Węgier opanował jednak futbolówkę, zagrał na 13. metr przed bramkę, tam, gdzie był Trałka. Pomocnik Lecha upadając zdołał jeszcze oddać strzał - lekki. Wydawało się, że Małecki spokojnie odbije piłkę w bok, a jeśli nie - to wybije ją Stano. Tymczasem bramkarz swojego zadanie nie wykonał, a po butach Słowaka piłka trafiła do siatki. Ten zaskakujący gol pobudził lechitów, którzy już po chwili prowadzili 2-0. Ubiparip nie odpuścił nawet wówczas, gdy Paweł Golański wygrał pojedynek główkowy i zagrał piłkę w kierunku Małeckiego. Serb biegł dalej, wyskoczył i uprzedził bramkarza. Dwubramkowe prowadzenie było już wystarczająco wysokie, by ze spokojem Lech mógł kontrolować grę. O ile w pierwszej połowie kilka razy na skrzydle pokazał się niechciany w Poznaniu Jacek Kiełb, to w drugiej on też zgasł. Vlastimir Jovanović często rozkładał ręce - nie miał do kogo zagrać. Niezłą akcję zaraz po wejściu popisał się Łukasz Sierpina, strzał oddał też Michał Janota, ale to wszystko, co pokazali kielczanie. Lech miał za to kilka świetnych okazji do podwyższenia prowadzenia. Wprowadzony po przerwie Bartosz Ślusarski w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z Małeckim, a później z pięciu metrów przestrzelił. Równie dobrą szansę miał Marcin Kamiński, ale i tym razem bramkarz Korony był górą. Lech wygrał zasłużenie, dość pewnie, ale jego gra wciąż pozostawia wiele do życzenia. Nowy trener Korony ma za to ciężkie zadanie - musi wydostać zespół z ostatniej pozycji w tabeli. Autor: Andrzej Grupa Po meczu powiedzieli: Mariusz Rumak (trener Lecha): "Mecz nie był najpiękniejszy, ale nie o piękno dziś tu chodziło. Cieszy mnie, że strzeliliśmy dwie bramki i nie straciliśmy gola. Ostatnie dni były dla nas bardzo trudne, dziś też towarzyszyła nam duża presja. Ja wiele godzin w nocy spędziłem nad tym, jak zrobić, by moi piłkarze wyszli na boisko i zagrali dobre spotkanie. Największym zmartwieniem była też dyspozycja fizyczna i kontuzje - dziś na ławce usiadło tylko 17 zawodników. Myślę, że niedługo dołączą do nas Darek Formella, Tomek Kędziora i Kebba Ceesay. - Zwycięstwo nad Koroną to dopiero mały kroczek do przodu. Przed nami kolejny trudny tydzień, bowiem część zawodników wyjeżdża na reprezentację, a w niedzielę czeka nas Puchar Polski w Niecieczy". Sławomir Grzesik (trener Korony): "Straciliśmy bardzo przypadkowe bramki w pierwszej połowie. Gdyby Lech zdobył gole w sytuacjach, jakie miał po przerwie, to nie miałbym do zawodników pretensji. Chcieliśmy się pokazać, powalczyć o dobry rezultat, ale te niefortunne gole zadecydowały o naszej porażce". Lech Poznań - Korona Kielce 2-0 (2-0) Bramki: 1-0 Trałka (39.), 2-0 Ubiparip (44.) Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 24813. Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, tabela. NA ŻYWO