Terminarz tak się ułożył Lechowi, że łącznie aż pięć kolejnych spotkań rozegrał na swoim obiekcie. Zaczął od starcia z Austrią Wiedeń w Lidze Konferencji, ale to spotkanie akurat mu wyszło. Było okazałe okazałe zwycięstwo 4-1, całkiem niezła skuteczność. Trzy dni później zaczęły się już problemy. Cztery mecze, a rywale oddali trzy celne strzały W derbach miasta (1-0) to Warta była gospodarzem, ale przecież i tak sporą przewagę kibiców na trybunach miał Lech. Trener mistrza Polski John van den Brom mówił, że jego podopieczni byli już wtedy zmęczeni. Część z nich więc odpoczęła, inni pojechali na zgrupowania reprezentacji. Przyjechali i... wrócili grać na boisku, które ma już zniszczoną nawierzchnię i jest grząskie. To na nim zremisowali 0-0 z Legią, 0-0 z Hapoelem Beer Szewa i w niedzielę pokonali 1-0 Radomiaka. W tych czterech spotkaniach "Kolejorz" oddał aż 63 strzały, 22 z nich było celnych. Rywale - 39 uderzeń i zaledwie trzy celne. Wszystkie bez większych problemów obronił Filip Bednarek. - Fatalna - już tydzień temu o nawierzchni mówił obrońca Lecha Barry Douglas. Trener Lecha wolałby, aby murawa została wymieniona wcześniej Tyle że Lech miał wiele innych znakomitych sytuacji, podobnie jak choćby gracze z Beer Szewy. Dlaczego więc Afonso Sousa z 10 metrów trafia prosto w bramkarza, a Filip Marchwiński kopie w niego w sytuacji sam na sam? - Nie lubię szukać wymówek, ale jednym z powodów jest ta murawa. Sami zawodnicy to mówią w szatni, wierzę im. Każdy z nich ma za dużo kontaktów z piłką, muszą poprawiać, a przy wykańczaniu akcji ten pierwszy kontakt jest najważniejszy. Cieszę się z tego, że ta wymiana murawy rusza w poniedziałek, choć szkoda, że tak późno. Wolałbym, aby wydarzyła się przed tymi trzema ostatnimi meczami. Jak pojawi się już nowa, to nie będziemy mieli tych wymówek - twierdzi van den Brom. Teraz Lech zagra na wyjeździe w Beer Szewie (w czwartek), a następnie w Zabrzu z Górnikiem (w niedzielę). Wymieniona nawierzchnia ma być gotowa w kolejną środę (19 października), gdy mistrzowie Polski podejmą Śląsk Wrocław w Pucharze Polski. - Murawa nam nie pomagała, a normalnie może byśmy strzelili trzy albo cztery gole i byłoby łatwiej. A tak musieliśmy drżeć o wynik do ostatnich sekund. Wtedy byśmy się nie śmiali, a przecież zasługiwaliśmy na wygraną - stwierdził van den Brom. Wiele zmian w składzie Lecha. To się opłaciło! Holenderski trener Lecha zwrócił też uwagę na to, że jego zespół poradził sobie z wielką rotacją, którą zastosował van den Brom. Z wyjściowego składu na Hapoel pozostali dziś tylko: bramkarz Filip Bednarek, obrońca Filip Dagerstål, pomocnik Jesper Karlström i skrzydłowy MIchał Skóraś. - Mam tak napięty plan, że musimy te zmiany robić, bo nie da się grać tylko jedną jedenastką. Cieszy mnie to, że choć nazwiska w składzie się zmieniają, to nie zmienia się styl gry drużyny. Brakowało nam jedynie wykończenia, bo mogliśmy ten mecz zabić wcześniej drugim czy trzecim golem - ocenił. W czwartek o godz. 21 Lech zagra w Beer Szewie z Hapoelem w czwartej kolejce Ligi Konferencji.