Ten poniedziałek Dawid Kownacki zapamięta na długo. Rano wszystko wskazywało na to, że piłkarz Fortuny Düsseldorf trafi na półroczne wypożyczenie do KV Mechelen. Wcześniej 24-letni napastnik miał zagrać w Lechu Poznań, ale jego menadżerowie namówili go na ligę belgijską. Zanim końca dobiegł jednak 31 styczeń, Kownacki został jeszcze raz przekonany, tym razem przez... działaczy Kolejorza. I jak ustaliła Interia, wszystko wskazuje na to, że znów zagra w swoim dawnym zespole. Od rehabilitacji do... wypożyczenia Jak słyszymy, temat powrotu Kownackiego po raz pierwszy pojawił się w grudniu. Gdy napastnik niemieckiego klubu przechodził w Poznaniu rehabilitację, w głowach działaczy zaczęła rodzić się myśl, że może nadszedł czas na negocjacje. Wtedy też wysłano na zachód pierwsze zapytanie, ale te zostało przez Fortunę skwitowane zdecydowanym "nein". Gdy skupiono się więc na innych opcjach, nastąpił pierwszy zwrot akcji. Pod koniec stycznia klub z Düsseldorfu skontaktował się z Kolejorzem i wysłał jasny sygnał, że jest chętny, aby rozmawiać o przyszłości wychowanka Lecha. Rozmowy ułatwiało pozytywne nastawienie wszystkich stron: na "tak" był Kownacki, na "tak" był Maciej Skorża. Trenerowi zależało na wypożyczeniu piłkarza, bo taki napastnik zapewniłby mu możliwość gry w ataku duetem snajperów. Kolejorz więc negocjował i posuwał się do przodu. Atrakcyjna oferta z Belgii W ciągu kolejnych dni negocjacje nabrały rumieńców. Ustalono między innymi warunki kontraktu, na mocy którego "Kownaś" zostałby jednym z najlepiej zarabiających zawodników Kolejorza. Jeszcze w sobotę liderzy Ekstraklasy negocjowali z Fortuną ostatnie szczegóły kontraktu, między innymi kwestię zapisu o prawie do pierwokupu, którego ostatecznie w porozumieniu nie będzie. W niedzielę jednak jeden z pracowników Lecha otrzymał od 24-latka niespodziewaną wiadomość, że z transferu nici, bo na stole pojawiła się... atrakcyjna pod względem finansowym oferta z Belgii. Propozycja KV Mechelen była na tyle interesująca, że wstępnie przystała na nią nie tylko Fortuna, ale i Kownacki. W poniedziałek wszystkie strony były przekonane o tym, że "Kownaś" zostanie nowym zawodnikiem siódmego zespołu Eerste klasse. Akcja musiała zostać przeprowadzona sprawnie, bo okno transferowe w Belgii kończyło się właśnie 31 stycznia. Wieczorem belgijscy dziennikarze zaczęli jednak informować, że z transferu może nic nie wyjść, a Mechelen ma na miejsce snajpera opcje rezerwowe. Wszystko dlatego, że na Bułgarskiej zarządzono mobilizację. Mobilizacja na Bułgarskiej Mimo iż w pierwszej części dnia wszyscy w Lechu byli pogodzeni z decyzją Kownackiego, to w drugiej rozpoczęły się telefony od kilku osób z klubu. I to nie tylko tych kluczowych, jak Karol Klimczak czy Piotr Rutkowski. Snajper był przekonywany, aby zmienił zdanie i w końcu... je zmienił. W nocy z poniedziałku na wtorek wszystko było już jasne: Kownacki ostatecznie zrezygnował z przeprowadzki do Mechelen, chociaż niepocieszeni byli tym jego nowi menadżerowie. Sprawnie zadziałał natomiast Lech, który szybko dograł szczegóły wypożyczenia z Fortuną i zakupił piłkarzowi bilet samolotowy na wtorek. Tego dnia, popołudniu, zawodnik ma pojawić się w Poznaniu i przejść badania medyczne. Jeśli zaliczy je pozytywnie, wróci do Wielkopolski po prawie pięciu latach. Sebastian Staszewski, Interia