Z czołowej szóstki swoje spotkanie wygrała dotąd tylko Legia Warszawa, która pewnym krokiem zmierza po tytuł mistrza jesieni. Lech, jeśli wygra z Podbeskidziem, wyprzedzi o dwa punkty Polonię Warszawa, a nad kolejnymi zespołami z Zabrza i Gdańska będzie miał już cztery oczka przewagi. Co prawda poznaniaków czekają dwa trudne spotkania (u siebie z nieobliczalnym ostatnio mistrzem kraju Śląskiem Wrocław i wyjazdowe w Kielcach), ale w kontekście zapowiadanych na zimę wzmocnień, dałoby to niezłą pozycję w walce nawet o mistrzowski tytuł. W klubie z Bułgarskiej po cichu mówi się, że dorobek 30 oczek po rundzie byłby świetnym wynikiem - aby tak się stało, Lech musi jeszcze dwa razy wygrać i raz zremisować. Podbeskidzie, jeśli chce jeszcze realnie myśleć o utrzymaniu się w elicie, musi z kolei zacząć wygrywać. Piłkarze Marcina Sasala tracą już dziewięć punktów do zespołów znajdujących się poza strefą spadkową. Jeśli bielszczanie nie zmniejszą tych strat przed rundą rewanżową, o skuteczną pogoń będzie im wiosną ciężko. Jak tu jednak myśleć o sukcesie, skoro ostatnie zwycięstwo w meczu ligowym na swoim stadionie Podbeskidzie odniosło pod koniec lutego? Później przyszła passa czterech remisów i siedmiu porażek, co z pewnością chluby nie przynosi. Za Lechem przemawia jeszcze jeden szczegół - w historii swoich potyczek z Podbeskidziem nigdy nie schodził z boiska jako pokonany. Poznaniacy przed tygodniem wyraźnie ulegli Legii Warszawa 1-3. - Jestem przekonany, że ta porażka nauczyła nas najwięcej spośród wszystkich, które ponieśliśmy od czasu, jak jestem tu trenerem. Pokazała, jak się gra pod presją pełnych trybun, czyli w takich spotkaniach, jakie mamy rozgrywać w fazie grupowej np. Ligi Europejskiej. I czy potrafimy w takiej sytuacji analizować ustawienie rywali. W tej analizie posunęliśmy się o parę kroków do przodu, bo z tego typu sytuacjami nie mieliśmy do czynienia we wcześniejszych meczach z Jagiellonią czy innymi zespołami - dzielił się wrażeniami trener Lecha Mariusz Rumak. - Podczas analizy jeden z moich zawodników powiedział, że tak źle to nawet w juniorach nie graliśmy. Ta porażka powinna wzmocnić zespół. Tak jak z pękniętą kością: ciężko się goi, ale później przechodzisz rehabilitację i w tym miejscu kość jest mocniejsza. Tak powiedziałem zawodnikom - dodał szkoleniowiec poznańskiej drużyny. Obie drużyny mają swoje problemy kadrowe - trener Podbeskidzia Marcin Sasal ze skompletowaniem środka pomocy, a szkoleniowiec Lecha Mariusz Rumak - ze środkiem defensywy. W ekipie gospodarzy zabraknie bowiem pauzujących za kartki Dariusza Łatki i Marka Sokołowskiego, a także chorego Piotra Malinowskiego. Rolę defensywnych pomocników przejmą prawdopodobnie Słowacy - przesunięty z obrony Michal Piter-Bucko oraz Matej Nather. Wtedy stoperem będzie Damian Byrtek. W Lechu kontuzjowany jest Manuel Arboleda, zaś za kartki pauzuje Hubert Wołąkiewicz - wypadli więc dwaj najlepsi środkowi obrońcy. Ich następców Rumak wybierze spośród czterech graczy: Marcina Kamińskiego, Ivana Djurdjevicia, Kebby Ceesaya oraz Łukasza Trałki. Najbardziej prawdopodobny jest duet Ceesay - Djurdjević, a wtedy na prawą obronę powędruje Mateusz Możdżeń. Początek spotkania w Bielsku-Białej - o godz. 18.30. Andrzej Grupa Wszystkie wyniki i tabela Ekstraklasy znajdują się TU!