Poznaniacy w Hiszpanii są dopiero od wczoraj, mecze w turnieju Marbella Cup są dla nich przerywnikiem między regularnymi treningami. W tym roku "Kolejorz" grał już czterokrotnie na zaśnieżonej i zmarzniętej murawie we Wronkach, tym razem warunki miał niemal idealne. Nawierzchnia nie ma jednak większego znaczenia - piłkarzy z Poznania dotykają te same bolączki, co w pojedynkach z polskimi pierwszoligowcami.Po pierwsze - lechici są nieskuteczni. W pierwszej połowie meczu z Dinamem Bukareszt dwie znakomite sytuacje zmarnował Bartosz Ślusarski, w bramkę regularnie nie trafiał Aleksandar Tonew, zaś Gergo Lovrencics miał sporo czasu i miejsca, by dokładnie przymierzyć w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Także posłał jednak futbolówkę obok słupka. Po drugie - fatalne błędy popełniają obrońcy, szczególnie środkowi. Poznaniacy nie wiedzieli jak zachować się przy stałych fragmentach, właściwie po każdym rzucie rożnym czy wolnym wykonywanym przez doświadczonego Catalina Munteanu pod bramką Jasmina Buricia było niebezpiecznie. W 13. minucie w taki sposób poznaniacy stracili zresztą bramkę - Kebba Ceesay nie upilnował Alexandru Dandeę, a ten głową trafił na 1-0. Podobnie mogło być w 35. minucie, ale tym razem Gambijczyk zdołał interweniować przed Dandeą, choć omal nie strzelił samobója. Rumuni grali bardzo ostro, a Lech nie zawsze radził sobie z ich wysokim pressingiem (m.in. dwie proste straty Łukasza Trałki przy wyprowadzaniu piłki). W 49. minucie sędzia z Korei wyrzucił z boiska z czerwoną kartką Boubacara Mansaly, który w dość chamski sposób uderzył Karola Linetty’ego. Dinamo grało jednak w komplecie, bo Senegalczyka zastąpił jego rodak Issa Ba, kiedyś gracz krakowskiej Wisły. W całym meczu sędzia pokazał Rumunom sześć żółtych kartek. Drugą połowę lepiej zaczęli Rumuni i już w pierwszej ich akcji umiejętności musiał pokazać Burić - Bośniak odbił piłkę po mocnym strzale Mircei Axente. W 55. minucie było już 2-0 dla Dinama - Axente dostał piłkę 17 metrów przed bramką Buricia, odwrócił się w kierunku bramki i nie dał szans Buriciowi. Można się tylko zastanawiać, dlaczego Rumuna nie pilnował Marcin Kamiński, który stał pięć metrów dalej. Młody stoper Lecha, który był w kadrze na Euro 2012, nie jest ostatnio pewnym punktem drużyny. Lech zdobył kontaktowego gola w 71. minucie - 40-letni Piotr Reiss perfekcyjnie wykonał rzut wolny tuż sprzed linii pola karnego. Poznaniacy nie poszli jednak za ciosem, a sześć minut później stracili bramkę numer trzy. Tym razem Łukasz Trałka za blisko wybił piłkę głową, a Alexandru Curtean fantastycznym strzałem z woleja ustalił wynik na 3-1. W czwartek Dinamo Bukareszt zagra w półfinale turnieju Marbella Cup, a Lechowi pozostanie rywalizacja o miejsca 5-8. Jego przeciwnikiem będzie inny zespół ze stolicy Rumunii - Rapid. Autor: Andrzej Grupa Dinamo Bukareszt - Lech Poznań 3-1 (1-0) Bramki: 1-0 Dandea (13. minuta), 2-0 Axente (55. minuta), 2-1 Reiss (71. minuta), 3-1 Curtean (77. minuta) Lech: Burić - Ceesay, Wołąkiewicz ŻK, Kamiński, Kędziora - Lovrencics (60. Możdżeń), Murawski (60. Drewniak), Trałka ŻK, Linetty (60. Reiss), Tonew (66. Jakóbowski) - Ślusarski (60. Ubiparip).