<a class="db-object" title="Mikael Ishak" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-mikael-ishak,sppi,20157" data-id="20157" data-type="p">Mikael Ishak</a> jest jednym z liderów <a class="db-object" title="Lech Poznań" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-lech-poznan,spti,8086" data-id="8086" data-type="t">Lecha Poznań</a>, a do tego pełni kluczową rolę - znów został wybrany pierwszym kapitanem mistrza Polski. W pierwszym starciu w nowym sezonie Szwed zdobył bramkę, która może mieć bardzo istotne znaczenie na całe lato. Jeśli Lech wygra bowiem dwumecz z <a class="db-object" title="Karabach Agdam" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-karabach-agdam,spti,3268" data-id="3268" data-type="t">Karabachem Agdam</a>, będzie miał zapewnioną grę co najmniej w ostatniej rundzie kwalifikacji do Ligi Konferencji. Choć w Poznaniu marzą o czymś więcej. <a href="https://sport.interia.pl/klub-lech-poznan/news-lech-poznan-pokonal-karabach-agdam-otwiera-sie-wielka-szansa,nId,6137921">Na razie Lech prowadzi w połowie zmagań 1-0</a>. Do rewanżu dojdzie w przyszły wtorek w Baku. - Czujemy się dobrze po tym spotkaniu, ale jesteśmy zmęczeni. Bardzo zmęczeni - mówił Ishak po spotkaniu i chwalił przygotowanie drużyny przez nowego szkoleniowca <a class="db-object" title="John van den Brom" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-john-van-den-brom,sppi,1173" data-id="1173" data-type="p">Johna van den Broma</a>. - Mieliśmy bardzo dobry plan na to spotkanie i wykonaliśmy go perfekcyjnie. Walczyliśmy do samego końca, a jedyną ważną dla nas rzeczą był rezultat - mówił napastnik mistrza Polski. A że rywale przeważali? - Tak to w piłce bywa: oni posiadali piłkę, my walczyliśmy o wynik. Karabach niczym nas nie zaskoczył, bo wiedzieliśmy, że to bardzo dobry zespół. Mają ogromne doświadczenie z gry w pucharach - podkreślał Ishak. Mikael Ishak o wsparciu kibiców: To było coś nieprawdopodobnego Doświadczenie Lecha jest tu dużo mniejsze i obejmuje - w ostatnich latach - właściwie tylko w pięknym stylu zaliczone cztery rundy eliminacji do Ligi Europy w 2020 roku, a później trochę rozczarowującą fazę grupową. Na dodatek - wszystkie ówczesne spotkania odbywały się bez udziału publiczności, piłkarze byli odseparowani od całego świata. Tymczasem przeciwko Karabachowi Lech grał ze wsparciem ponad 25 tys. kibiców. - To było coś nieprawdopodobnego. Powtórzę: nieprawdopodobnego. Bardzo nam tego brakowało dwa lata temu, a już wtedy słyszeliśmy, że można grać przy ogłuszającym dopingu. Jestem przekonany, że gracze Karabachu też to czuli - stwierdził Ishak. Nie mógł się też nachwalić akcji, po której padła jego bramka, w sumie dość prosta. Przyłożył bowiem tylko nogę do piłki przed pustą bramką. - To była piękna akcja. Jeśli pamiętam, to <a class="db-object" title="Jesper Karlstrom" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-jesper-karlstrom,sppi,20272" data-id="20272" data-type="p">Jesper </a>zagrał do mnie, ja do <a class="db-object" title="Joao Amaral" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-joao-amaral,sppi,20516" data-id="20516" data-type="p">Amarala</a>, a Amaral zmienił stronę do <a class="db-object" title="Joel Pereira" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-joel-pereira,sppi,19235" data-id="19235" data-type="p">Pereiry</a>. Joel zagrał kapitalnego crossa, a ja trafiłem. Nie oglądałem tego jeszcze z odtworzenia, ale chyba się nie mylę - mówił zadowolony kapitan "Kolejorza". Powtórka w Baku mile widziana.