W poniedziałek Lech zrezygnował z usług Jana Urbana i jego sztabu, we wtorek zaprezentowany zostanie nowy szkoleniowiec. Wydawało się, że będzie to Słowak Adrian Gula, który prowadzi lidera słowackiej ekstraklasy MSK Żylina. "Kolejorz" najchętniej z takiej opcji by skorzystał, ale Gula ma jeszcze ważny przez dwa lata kontrakt. Ewentualny "transfer" szkoleniowca - nie wchodzi w grę, bo z uwagi na brak gry w pucharach, mizerne wyniki oraz słabą frekwencję budżet i tak jest mocno napięty. W tej sytuacji Lech zatrudni Nenada Bjelicę oraz austriackiego asystenta Rene Pomsa. 45-letni Chorwat, urodziny obchodził 20 sierpnia, był dziewięciokrotnym reprezentantem swojego kraju, grał m.in. na Euro 2004 w Portugalii. Większą część swojej kariery spędził poza Chorwacją - w Hiszpanii, Niemczech i Austrii. W Primera Division występował w Albacete Balompie - był tam szanowany przez kibiców, podobnie jak np. Urban w Osasunie. W czerwcu 1995 roku strzelił jedynego gola na Camp Nou, gdy Albacete Balompie pokonało Barcelonę 1-0. Karierę trenerską Bjelica rozpoczął we wrześniu 2007 w austriackim FC Karnten - początkowo był grającym zawodnikiem. Później prowadził FC Lustenau, Wolfsberger AC, a w lipcu 2013 roku przejął Austrię Wiedeń. Awansował z nią do Ligi Mistrzów (po ograniu w dwumeczu 4-3 Dinama Zagrzeb), a w fazie grupowej Austria wywalczyła pięć punktów (zwycięstwo 4-1 i remis 0-0 z Zenitem St. Petersburg, remis 1-1 w Porto), ale zajęła ostatnie miejsce i odpadła. Jednocześnie jednak mistrz Austrii zawodził w krajowych rozgrywkach i Bjelica został w lutym 2014 roku zwolniony. W kolejnym sezonie dostał angaż w Spezia Calcio - we włoskiej Serie B wytrwał do listopada ubiegłego roku. Od tamtego czasu był bezrobotny. Chorwat jest uznawany za szkoleniowca, który ma "twardą rękę". Zupełnie innym typem człowieka jest Jan Urban, lubiany przez piłkarzy, ale niekoniecznie przez kibiców. Andrzej Grupa