27-letni Bośniak swój ostatni mecz w pierwszym zespole rozegrał na początku sierpnia przeciwko Wiśle Kraków. Wtedy odnowiła mu się kontuzja biodra, przez którą stracił cały poprzedni sezon. Od kilku tygodni Burić występował w trzecioligowych rezerwach, nieźle prezentował się na treningach. - Myślałem, że nie dostanę już szansy w tym roku. Okazało się, że jednak warto dobrze pracować na treningach, bo trener to widzi - mówił po meczu z Górnikiem. Na początku pracy trenera Macieja Skorży w Lechu pierwszym bramkarzem był Krzysztof Kotorowski. Później szansę otrzymał Maciej Gostomski, a koniec rundy ma należeć do Buricia. Gostomski nie popełniał błędów, bronił poprawnie, ale bez błysku. Brakowało mu kluczowych interwencji, jakie kiedyś pokazywał Burić, którego parady dawały Lechowi punkty. - Czekałem na odpowiedni moment, by dać mu szansę. Jasmin zagrał dzisiaj dobrze, popełnił chyba tylko jeden błąd - ocenił po spotkaniu trener Lecha Maciej Skorża, który jasno jednak nie zadeklarował, że to Bośniak wystąpi za tydzień przeciwko Wiśle Kraków. Tak się jednak zapewne stanie. - Nie miałem wiele pracy, ale biegałem po polu karnym, rozgrzewałem się i starałem trzymać pełną koncentrację. Po kilku ostatnich meczach straciliśmy pewność siebie, bo traciliśmy punkty w ostatnich minutach. Dzisiaj zagraliśmy na wysokim poziomie, a co ważniejsze, w obu połowach. Do tej pory jedną mieliśmy przeważnie słabszą - stwierdził Burić. W meczu z Górnikiem nieźle zaprezentowała się też linia obronna, a w niej szczególnie dobrze wypadli Paulus Arajuuri i Tomasz Kędziora. Ten drugi zdobył nawet swojego drugiego gola w Ekstraklasie. - Stałem po tym dośrodkowaniu Darko (Jevticia - red.) tyłem do bramki, wystarczyło podbić piłkę i wpadła - przypominał młodzieżowy reprezentant Polski. - Po strzeleniu pierwszej bramki graliśmy nadal tak samo, bardzo blisko przeciwnika, nie pozwalaliśmy mu na zbyt wiele. W drugiej połowie dołożyliśmy trzeciego gola i końcówka była już spokojna - dodał Kędziora. Drugi gol był dziełem Szymona Pawłowskiego, który w tym sezonie ligowym strzelił dla Lecha już pięć bramek i do wyrównania najlepszego osiągnięcia w karierze brakuje mu tylko trzech trafień. Problemem skrzydłowego "Kolejorza" były w ostatnich latach częste kontuzje. Teraz ich unika, choć... od dłuższego czasu ma kłopoty ze ścięgnem Achillesa. Dlatego trener Skorża tak często zmienia swojego pomocnika w drugiej połowie. - Nie ukrywam, że mam problemy z tym ścięgnem, ale lekarze i fizjoterapeuci zrobią pewnie znów wszystko, bym mógł w niedzielę zagrać przeciwko Wiśle. Mogę tylko powiedzieć, że chciałbym, abyśmy w tych dwóch następnych spotkaniach pokazali się tak jak dzisiaj. Mieliśmy masę sytuacji, byliśmy lepsi i cały czas wiedzieliśmy, że trzeba być skoncentrowanym i grać konsekwentnie w obronie - przyznaje Pawłowski. Piłkarze Górnika też nie mieli wątpliwości, kto był w tym spotkaniu lepszy. - Nie pierwszy raz potwierdziło się, że Lech to klasowa drużyna. Zaczęliśmy obiecująco, ale im dłużej trwała pierwsza połowa, to popełnialiśmy więcej błędów. Lech to wykorzystał, miał ułożony mecz i mógł go kontrolować. Próbowaliśmy coś zrobić po przerwie, ale gdy padł trzeci gol, było już po sprawie - ocenił Seweryn Gancarczyk. - Lech od dłuższego czasu nie wygrał w lidze, więc wiedzieliśmy, że teraz będzie szczególnie chciał to zrobić. My stworzyliśmy za mało sytuacji z gry, by wywieźć stąd jakieś punkty - stwierdził z kolei Rafał Kosznik. Pełniący formalnie rolę pierwszego trenera Józef Dankowski mówił po spotkaniu, że Górnik stracił gole po błędach, które nie zdarzają się na treningach. - Zgadza się, ale trening a mecz to dwie różne sprawy. Pewnie byliśmy w stanie im zapobiec, skoro pierwszy gol padł po wrzutce, drugi po przebitce, a trzeci - stałym fragmencie. Piłka to jednak gra błędów, a my ich dzisiaj popełniliśmy więcej - zakończył Kosznik. Po 17 kolejkach Górnik z dorobkiem 28 punktów jest piąty, Lech ma dwa oczka mniej i zajmuje szóstą pozycję. Autor: Andrzej Grupa