Według synoptyków, w godzinie meczu z Juventusem temperatura wynosić będzie ok. minus 10-12 stopni Celsjusza, ale odczuwalna będzie o jakieś 10 stopni niższa. Na szczęście nie będzie padał śnieg - ten ma zacząć sypać w nocy, już kilka godzin po zakończeniu pojedynku. Bosacki był zdziwiony sugestią, że czołowemu klubowi w włoskiej Serie A mroźna pogoda może sprawić kłopot. - Ci, co przyjadą pewnie trenowali już i grali w takich warunkach. Nam też to przyszło, a ja zdążyłem kilka takich zim przepracować - twierdzi stoper Lecha, który jednak specjalnie się ubierze na to spotkanie. - Każdy z nas indywidualnie przygotowuje się do meczu w takich warunkach. Maści rozgrzewających używamy bez względu na to, czy mecz jest zimą czy latem. Nie wiem jeszcze, czy jutro będę grał w krótkim rękawku, bo nie lubię grać w długim, choć mróz może mnie do tego zmusić. Pewnie część chłopaków będzie biegała w długich, ale dozwolonych spodniach, każdy założy koszulkę termiczną. I do boju - mówił Bosacki. Kapitan mistrza Polski liczy na doping i atmosferę lepszą od tej, jaka była na ostatnim meczu reprezentacji Polski z Wybrzeżem Kości Słoniowej. - Zresztą chyba nie tylko ci kibice, którzy będą na stadionie, będą nas dopingowali, ale ludzie w całej Polsce. Nawet część kibiców w Warszawie, bo to jest normalne, mam nadzieję - twierdzi. Bosacki nie przejmuje się też tym, że Juventus przyleciał do Poznania mocno osłabiony - trener Luigi del Neri przywiózł tylko 13 graczy pierwszej drużyny, a kadrę uzupełnił ośmioma młodzieżowcami. - Czy osłabiony, to się okaże jutro. Oni nie mają jedenastu piłkarzy w klubie, a znacznie szerszy skład - uważa Bosacki. Przed pierwszym meczem tych drużyn w Turynie, gdy Lech przystępował do fazy grupowej Ligi Europejskiej z pozycji kopciuszka, Bosacki mówił: "Miałem okazję grać z tak wysoko notowanym piłkarzami i wiem, że to nic strasznego. Mamy szacunek dla rywala, ale przyjechaliśmy tu zrobić coś fajnego". Lech zrobił "fajny remis 3-3", który stał się pierwszym krokiem do możliwości sprawienia olbrzymiej sensacji, a taką byłby awans z grupy Ligi Europejskiej. Jeśli w środę poznaniacy wygrają z Juventusem, awans będą mieli w kieszeni. Podobnie się stanie jeśli zremisują, a Manchester City nie przegra z Salzburgiem. - Dużo się zmieniło od tamtego meczu w Turynie, ale do każdego spotkania staramy się podchodzić tak samo. Gdy byliśmy na drugim miejscu w LE, wszyscy uznawali to za sukces. Ja wtedy mówiłem: spokojnie, spojrzymy na tę tabelę po ostatnim meczu. Teraz jesteśmy na pierwszym miejscu, sukces jest na wyciągnięcie ręki, ale dopiero po tym meczu będziemy się zastanawiali, co dalej - podsumował Bosacki. Lechici będą jeszcze we wtorek trenowali - Jose Mari Bakero zaplanował zajęcia na godz. 20. Wyniki, terminarz i tabela grupy A Ligi Europejskiej