Ów bojkot został ogłoszony na początku kwietnia - po serii kolejnych wpadek sportowych, gdy jasne się stało, że Lech może tylko marzyć o grze w pucharach. Kibice Lecha żądali poważnych zmian, nie tylko trenera (swoje oświadczenie wydali tuż po dymisji Dariusza Żurawia), ale też odsunięcia od zespołu trenera przygotowania fizycznego Andrzeja Kasprzaka oraz zwolnienia z klubu dyrektora sportowego Tomasza Rząsy. Kasprzak po sezonie rzeczywiście stracił pracę, za to Rząsa nadal jest osobą odpowiedzialną za transfery. Dziś stało się jasne, że w związku z tą sytuacją bojkot kibiców będzie trwał nadal, ale ma dotyczyć tylko domowych spotkań Lecha. "Dlatego postanowiliśmy nie chodzić na mecze Lecha na stadionie przy ulicy Bułgarskiej, nie kupować karnetów, no bo po co? Nie ma obiecanych hiper transferów. Jest zwykły syf. Nikt nie chodzi do kina czy do teatru na szmirę z kiepskimi aktorami - tak samo nikt z nas nie pójdzie na stadion. Będziemy jeździć na wyjazdy i wspierać piłkarzy oraz nowy sztab szkoleniowy, ale tych chytrusów i dusigroszy wpierać nie będziemy. Dopóki pseudo dyrektor będzie w klubie oraz nie będzie tych "słynnych" transferów nie będziemy chodzić na mecze w Poznaniu" - napisano w oświadczeniu na facebookowym profilu Kibice Lecha Poznań, które ma ponad 120 tys. polubień. Bojkot kibiców Lecha. "Klub zarobił 40 milionów, wydał niespełna 3" Wpływ na tak mocne stanowisko kibiców Lecha ma to, że Lech w ostatnich latach zarobił miliony na transferach swoich wychowanków, ale sam rzadko dokonuje udanych zakupów, bo też i stara się brać piłkarzy "za darmo". "Jest beznadziejnie. Klub który przez ostatnie 5 lat zarobił na transferach 40 milionów euro przez ten czas wydał niespełna 3. W tym czasie nie zdobył żadnego trofeum, nie osiągnął żadnego sukcesu sportowego, wręcz przeciwnie - ogrywają nas na własnym stadionie zwykłe średniaki i w całej Polsce się z nas śmieją. Żaden piłkarz nie chce do nas przyjść bo fatalnie zarządzany klub nie jest dla niego gwarantem rozwoju oraz nie ma żadnych ambicji i jasno nakreślonego planu. Dlaczego prezes klubu jasno nie zadeklaruje walki o Mistrzostwo tylko co roku przebąkuje o sezonie przejściowym, koperkowym i cholera wie jeszcze jakim? Dla nas kiboli zarząd klubu jest niesłowny, mało wiarygodny i niekompetentny. To zgraja kłamczuchów zadufanych w sobie. Rodzina Rutkowskich zrobiła sobie z naszego klubu dojną krowę i w d#pie ma nas - kiboli. Zatrudnili niedojdę w postaci Dyrektora Sportowego, którego za nic w świecie nie chcą zwolnić, choć jego wyniki mówią same za siebie. Przez ostatnie 3 lata pozyskał 1 wartościowego zawodnika" - napisano w oświadczeniu (pisownia oryginalna). Setne urodziny - kibice z klubem czy bez? Zapewne stanowisko zaogniła jeszcze sytuacja z transferem Damiana Kądziora - Lech był niby bardzo zainteresowany tym piłkarzem, ale nie chciał za wiele płacić hiszpańskiemu Eibarowi. Skorzystał na tym Piast Gliwice, który szybko się dogadał i pozyskał niedawnego reprezentanta Polski. Lech zaś do sezonu przystąpi z dziurami na skrzydłach. Takie stanowisko kibiców oznacza, że "Kocioł" zapewne pozostanie niemal pusty, z zakupu dość drogich biletów (ZOBACZ) zrezygnują też kibice z innych trybun, frekwencja na meczach z Radomiakiem czy kolejnych będzie kilkutysięczna, nie będzie zorganizowanego dopingu. - Mam nadzieję, że prawdziwi kibole nas rozumieją i wesprą w działaniach. My kibole Lecha Poznań w przyszłym roku będziemy świętować setne urodziny klubu, pytanie czy sami czy z klubem..." - zakończyli swoje oświadczenie szalikowcy Lecha. AG