Cały problem bierze się stąd, że Lech zacznie swoją pucharową rywalizację w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów już 5 lub 6 lipca - od pierwszej rundy. Nie będzie przy tym rozstawiony, więc może trafić na bardzo wymagającego przeciwnika: m.in. Karabach Agdam, Malmö FF czy Łudogorca Razgrad. To dla "Kolejorza" absolutnie kluczowy dwumecz, bo wygrywając go, zapewnia już sobie co najmniej czwartą rundę kwalifikacji w Lidze Konferencji. Wtedy do gry w fazie grupowej tego pucharu wystarczy mu ogranie jeszcze jednego przeciwnika. Jeśli zaś przegra pierwszy dwumecz o Ligę Mistrzów, spadnie do grupy zespołów walczących w drugiej rundzie Ligi Konferencji. Raków zaś tego problemu nie ma, bo po wyrzuceniu klubów z Rosji, zdobywca Pucharu Polski został przesunięty do grona tych, którzy zaczynają batalię o Ligę Konferencji od drugiej rundy eliminacji. Lech nie chce znów przegrać z Rakowem Zwyczajowo więc spotkanie o Superpuchar powinno się odbyć tydzień przed startem kolejnego sezonu, czyli w sobotę 9 lipca. Właśnie wtedy, bo Lech będzie już trzy lub cztery dni po pierwszym spotkaniu pucharowym, ale też trzy lub cztery dni przed rewanżem. Powinien wtedy ugościć Raków na stadionie przy Bułgarskiej, bo to on jest gospodarzem - jako mistrz Polski. Tylko że z tym terminem mu nie po drodze, bo o ile często w takich spotkaniach trenerzy eksperymentują ze składem, to akurat w starciu Lecha z Rakowem o takie rozwiązanie ciężko. Raz, że Lech nie wygrał pięciu ostatnich potyczek z Rakowem, a kolejna porażka już na starcie sezonu mogłaby negatywnie wpłynąć na drużynę. Nawet wówczas, jakby trener Skorża świadomie wystawił głównie piłkarzy drugiego planu. A dwa: w ostatnim czasie między klubami i ich kibicami trochę iskrzy, czego dowodem wydarzenia wokół finału Pucharu Polski, a później spontanicznej fety po zdobyciu przez Lecha mistrzostwa Polski. Piłkarze, a nawet szefowie klubu z Poznania, obrażali wtedy rywali, a przynajmniej dobrze się bawili, gdy przeciwników obrażali kibice. Marek Papszun: Nie widzę innego terminu niż 9 lipca Lech dostał ponoć więcej niż jedną propozycję terminu tego meczu, choć ta podstawowa to oczywiście 9 lipca. Tych możliwości nie ma zbyt wiele, bo z uwagi na mundial, krajowy kalendarz jest tak napięty, że nie ma gdzie szpilki wcisnąć. Zapewne dobrym terminem, z punktu widzenia Lecha, byłby 30 czerwca, czyli pięć lub sześć dni przed starciem w pucharach. Raków może mieć jednak inne zdanie - on formę będzie szykować dopiero na 15 lipca, gdy rozegra pierwszy mecz mistrzowski. - Nie zajmuję się terminami, ale zwykle Superpuchar był tydzień przed ligą. I nie ma tu specjalnie wyboru, bo nie ma terminów. Szkoleniowiec Lecha Maciej Skorża odpowiada dyplomatycznie: - Dla nas nie będzie to optymalny termin do rozegrania tego spotkania - przyznaje. Poprzedni mecz o Superpuchar w Poznaniu? Ponad 40 tys. kibiców W środku zmagań w eliminacjach Ligi Mistrzów Lech nie mógłby go bowiem potraktować priorytetowo, a taki ma zwyczaj. W 2015 roku, gdy starcie o Superpuchar też odbyło się w Poznaniu, Lech wystawił bardzo mocny skład na starcie z Legią i ograł ją 3-1. A ponieważ było to wielkie wydarzenie z dodatkowymi podtekstami, na trybunach zasiadło ponad 40 tys. widzów. Wtedy jednak "Kolejorz" zaczął walkę o Ligę Mistrzów w Sarajewie kilka dni później. A kiedy jeszcze można rozegrać ten mecz, jeśli nie 9 lipca? Tu jest spory problem, bo jeśli np. Lech pokona pierwszą przeszkodę, to będzie grał w pucharach w środku tygodnia do samego końca wakacji. Jeśli zaś ktoś awansuje do fazy grupowej - Lech czy Raków - terminów nie będzie praktycznie do połowy listopada.