22-letni napastnik węgierskiego Zalaegerszegi TE w ostatnim sezonie ekstraklasy zdobył 16 bramek, miał też sześć asyst. O dwie bramki więcej od niego zdobył tylko Nemanja Nikolic z FC Fehervar. Rudnevs spędził na Węgrzech niespełna półtora roku - w lutym 2009 roku trafił tam za darmo z Duagawy Dyneburg. Węgierskie media informowały, że po świetnym ostatnim sezonie piłkarzem zainteresowały się kluby z Bundesligi (FC Koln czy Borussia Dortmund) oraz z Anglii (Blackpool). W ostatnich dniach wspominały już tylko o ofertach z Omonii Nikozja i Lecha Poznań. Na klubowej stronie ZTE pojawiła się informacja, że konkretną propozycję przedstawił tylko mistrz Polski, który zaprosił piłkarza na badania medyczne. Dyrektor sportowy Lecha Marek Pogorzelczyk oficjalnie przyznaje: - Nie mamy w zwyczaju informować o transferach piłkarzy, którzy nie są jeszcze graczami naszego klubu. Jeden z działaczy klubu z Bułgarskiej rzucił dziś tylko: - Szkoda, że Węgrzy tak się pospieszyli. Mieli być cicho. Zatrudnienie Rudnevsa w Lechu jest więc bardzo realne. Lech szuka napastnika, który zastąpiłby króla strzelców Ekstraklasy Roberta Lewandowskiego. Przypomnijmy, że zimą poznaniacy pozbyli się także Hernana Rengifo - obecnie w ich kadrze są tylko dwaj napastnicy: Tomasz Mikołajczak i kontuzjogenny Krzysztof Chrapek. Lech musi się więc wzmocnić na tej pozycji. Lech najchętniej kupiłby z BATE Borysów reprezentanta Białorusi Witalija Rodionowa, ale BATE też szykuje się do gry w Lidze Mistrzów i pozbędzie się piłkarza tylko wtedy, jeśli odpadnie z pucharów. Dla Lecha to za późno. Rudnves w ubiegłym roku występował w młodzieżowej reprezentacji Łotwy. W styczniu skończył 22 lata, a portal transfermakt.de wycenia go na niecałe 400 tys. euro.