Informację o możliwości powrotu do Lecha aktualnego króla strzelców ekstraklasy podał wtorkowy "Przegląd Sportowy". Łotysz został latem sprzedany do Hamburgera SV, w którym nie ma jednak regularnie miejsca w pierwszym składzie. Do Lecha - zdaniem dziennika - miałby wrócić na całą rundę wiosenną, a w zamian Lech zrezygnowałby z jednej raty kontraktu. Ten w całości opiewał na ponad trzy miliony euro. Byłoby to jednak dziwne - klub z Poznania nigdy nie stosował tego typu metod, a z drugiej strony Rudniew strzelił we wtorek swojego czwartego gola w Bundeslidze (na 2-0 w wygranym 3-1 meczu z Schalke). - Nie ma tematu Artjoma. Jak słyszę tego typu informacje, to tylko się uśmiecham. Czasem sobie gdzieś zażartuję, a później część informacji jest brana na poważnie. To powtórzę: nie ma tematu - mówił dziś na poważnie Rumak. Podobnie wygląda sytuacja z ewentualnym powrotem Bartosz Bosackiego, który miałby zastąpić w tym sezonie kontuzjowanego Manuela Arboledę. Trener Lecha chce jednak mieć w drużynie Piotra Reissa, który w czerwcu przyszłego roku, czyli tuż po zakończeniu sezonu, skończy 41 lat. Były król strzelców ligi ma umowę ważną tylko do końca obecnej rundy. Teoretycznie więc piątkowy mecz ze Śląskiem Wrocław może być ostatnią szansą dla Reissa na pokazanie się przed poznańskimi kibicami. - Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Będę wnioskował, by Piotr został z zespołem. Nie dlatego, by wzmocnić ofensywę, bo do ataku i tak musimy kogoś pozyskać. On ma jednak określoną rolę w szatni. Ta decyzja musi być poparta rozmową z zarządem, z komitetem transferowym. Wiem, że jego pozostanie nie wpisuje się w rozwój sportowy tej drużyny, ale już dałem sygnał Piotrowi, że dobrze wykonuje swoją pracę - zakończył Rumak. Autor: Andrzej Grupa