- Chciałem wylosować West Ham. Zobaczyć różnicę między drużyną z jednej z najlepszych lig, zmierzyć się z nią. Nie udało się - mówi skrzydłowy Lecha Poznań Michał Skóraś. 22-letni skrzydłowy przebojem wdarł się do wyjściowego składu mistrz Polski, wykorzystał swoją szansę po odejściu Jakuba Kamińskiego oraz kontuzji Adriela Ba Loua'y. W tym sezonie zagrał już w 16 meczach, zdobył w nich cztery bramki i zaliczył dwie asysty. Przed wylotem do Hiszpanii Skóraś podzielił się swoimi przemyślenia dotyczącymi Ligi Konferencji oraz własnej kariery. Michał Skóraś: Nie jestem gotowy na wyjazd Czy Villarreal to dobry rywal na początek? - Myślę, że tak. Fajnie tak zacząć od razu z wysokiego C. Ten mecz po prostu pokaże, gdzie jesteśmy i co musimy poprawić. Oczywiście, musimy zwrócić uwagę na tę ich szybką grę, bo z niej słyną. Kilka lat temu pojawił się filmik z meczu Villarrealu, gdy oni rozegrali piłkę po aucie, wykonali chyba ze 20 podań i przenieśli grę w inne miejsce. Tak może wyglądać ten mecz, oni będą zapewne rozgrywać piłkę, bo mają ku temu stworzonych zawodników. Nie możemy jednak spuszczać głów, tylko pokazać wolę walki i jak najwięcej umiejętności. - A atmosfera u nas w zespole jest teraz trochę lepsza. Nie było dramatu, bo ta nasza szatnia jest jednak ze sobą dość mocno zżyta i mimo ciężkich chwil potrafiliśmy sobie jakoś poradzić. Taka jest piłka. Z tej grupy też możemy wyjść, wszystko jest w naszych głowach i nogach. Nie chciałbym jednak gdybać, czy się uda czy nie. Dla mnie lepsze jest później miłe zaskoczenie niż rozczarowanie. O wyjeździe do lepszej ligi, bo puchary to odpowiednie okno wystawowe? - Wiadomo, że każdy z nas chce się pokazać na tle europejskim. Nie o to jednak chodzi, by każdy miał się wyróżniać na tle zespołu, ale by być kolektywem. Jako drużyna musimy wygrywać mecze. A do wyjazdu nie jestem jeszcze gotowy. Dopiero po całym sezonie w Ekstraklasie może tak będzie. Na razie zagrałem kilka spotkań po 90 minut, choć czuję, że forma jest zwyżkowa. Mam też świadomość, że przyjdzie moment, gdy będę wyglądał gorzej. Michał Skóraś: Zdarza się, że nie ufam swojej pierwszej myśli O postępie. - Myślę, że jest duży postęp w mojej grze, a to dlatego, że dostaję szanse i czuję dzięki temu większą pewność siebie. Cieszę się, że pojawiły się też liczby w statystykach, bo pomogły mi odnaleźć dyspozycję, jaką mam teraz. Strzeliłem cztery gole, ale powinno być ich dużo więcej, czasem brakuje chłodnej głowy. Jestem na etapie, gdy mogę stać się lepszym graczem. Zostaję po zajęciach z trenerem, finalizuję akcje jeden na jednego z bocznych sektorów, ale to robiłem zawsze. - Nic specjalnie nie zmieniłem, a że strzelam? Czasem na pewnym etapie życie po prostu oddaje. Mogło tych goli być więcej, ale zdarza się, że nie ufam swojej pierwszej myśli. Wychodzę sam na bramkarza i mam pełno rozwiązań w głowie, że może jeszcze podać. Gdy już się nastawię, że mam oddać strzał, w dalszy róg, to sądzę, że zawsze możemy się cieszyć z bramki. Czy mecze w Europie czymś się różnią? - Tak, bo każdy zespół chce wyszarpać coś dla siebie. O wiele większa jest intensywność takich spotkań. Większość meczów, moim zdaniem, rozgrywa się w głowie. Nie ma co porównywać pucharów do ligi, bo każdy mecz jest zupełnie inny. I inaczej trzeba się do niego przygotować. Co pamiętam z poprzedniej fazy grupowej dwa lata temu? - Swoją bramkę, to na pewno (ze Standardem Liege w Poznaniu - red.). I ten mecz na wyjeździe, gdy remisowaliśmy 1-1, choć graliśmy o jednego więcej, a przegraliśmy w końcówce 1-2. Gra do samego końca na pewno będzie teraz kluczowa. Wtedy zaczynaliśmy od spotkania z Benficą i tak jak teraz, sporo wtedy rozmawialiśmy ze sobą. W mediach też pisano, że jesteśmy rzuceni na pożarcie. Przegraliśmy wtedy (2-4 - red.), ale pokazaliśmy się na tle mocnego zespołu. To dodało mi motywacji i pewności siebie, skoro tak dobrze mogłem wyglądać na tle Benfiki. A skala trudności będzie podobna: Benfica i Villarreal mają doświadczonych zawodników, ograne drużyny w Europie. Choć chyba teraz Villarreal jest lepszym zespołem. Michał Skóraś: Mam ambicje związane z reprezentacją Czy wytrzymamy fizycznie ten natłok spotkań? - Jak do tej pory czuję się dobrze, więc w następnych meczach, jeśli zdrowie dopisze, też nie powinno być problemów. Organizm przygotowuje się do tych obciążeń, mamy wszystko w klubie zapewnione, dostajemy suplementację. Nie widzę tu zagrożenia. O ewentualnym powołaniu do pierwszej reprezentacji. Ze spokojem do tego podchodzę, ludzie różne rzeczy lubią gadać, a ja robię to, co mam robić. Z trenerem Michniewiczem spotkałem się przypadkiem w hotelu w Gdańsku, bo on rozmawiał z naszym trenerem. Chwilę podyskutowaliśmy, ale nic nie było w tym kontekście. A oczywiście, że mam marzenia i ambicje związane z reprezentacją. Jest cel, ale o swoich celach wolę nie mówić publicznie, zostawiam je dla siebie. Wiem, jak ludzie później do tego podchodzą.