Zespół z Islandii wyeliminował już trzeciego rywala z Ligi Europejskiej - po Bangor City i FC Motherwell przyszedl czas na poznańskiego Lecha. Kibice "Kolejorza" nie dowierzali w to, co działo się na boisku. Po zakończeniu meczu wybuczeli swoich piłkarzy, zwyzywali trenera i właściciela klubu, a później... świętowali awans zawodników Stjarnan. Ci podeszli pod tzw. kocioł (trybunę największych fanów) i rozruszali ją. Trener Sigmundsson został za to przywitany brawami na konferencji prasowej. Później mówił, że jego zespół jest tak naprawdę drużyną półamatorów. - Mamy czterech zawodników z Danii na półprofesjonalnych kontraktach. Większość to studenci, w 25-osobowej kadrze mamy 18 wychowanków. Ten chłopak, który po 15 minutach musiał wejść na boisko, był pierwszy raz w meczowej kadrze. U mnie liczy się zespołowość - tłumaczył trener Stjarnan. O spotkaniu powiedział zaś: - Dużo było gry defensywnej z naszej strony, ale i dobrej organizacji. Następna runda jest czymś wspaniałym dla nas, to wielki sukces. Spodziewaliśmy się trudnego, ciężkiego meczu, ale zawsze wierzymy, że jesteśmy w stanie sprostać zadaniu - stwierdził. Czy kiedyś mógłby pracować w takim klubie jak Lech? - Wielki klub, wspaniała atmosfera na trybunach. Kto wie, może kiedyś... - odpowiedział Islandczyk, który z wyglądu bardzo przypomina Jurgena Kloppa. Autor: Andrzej Grupa <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-liga-europejska-3-runda-kwalifikacji,cid,637,rid,2294,sort,I" target="_blank">Liga Europejska - sprawdź szczegóły</a>