Od poprzedniego starcia obu zespołów minęło dokładnie 10 lat. W 2009 roku Stal mierzyła się z Lechem również w Pucharze Polski. Po 120 minutach rywalizacji było wówczas 0-0. W serii rzutów karnych lepsza okazała się "Stalówka". Murowanym faworytem dzisiejszego spotkania byli goście, którzy w dwóch ostatnich meczach ekstraklasy sięgali po komplet punktów. Tymczasem piłkarze ze Stalowej Woli - również z dwoma kolejnymi zwycięstwami na koncie - bronią się przed degradacją z II ligi. Głęboko zmrożona murawa nie zachęcała do rywalizacji. Lechici byli przeciwni rozegraniu spotkania. Arbiter zdecydował, że mecz odbędzie się zgodnie z planem.Irytację goście zdyskontowali w najlepszy możliwy sposób. Już w drugiej minucie mierzonym lobem bramkarza Stali pokonał Puchacz. Wydawało się, że zawodnik Lecha zamierza centrować, tymczasem sprytnie uderzona piłka wpadła do bramki, zatrzymując się na bocznej siatce. Strata gola nie zdeprymowała gospodarzy. W ciągu trzech minut zagrozili bramce rywali dwukrotnie. Najpierw po strzale z dystansu Fidziukiewicza piłka minęła słupek o niespełna metr. Chwilę później w polu bramkowym szarżującego Kiercza w ostatniej chwili powstrzymał van der Hart. Holender obronił również uderzenie Dadoka z bliskiej odległości. Stal nie spuszczała z tonu i nacierała coraz groźniej. Ale gdy w samo okienko przymierzył Fidziukiewicz, znów van der Hart w ekwilibrystyczny sposób zapobiegł utracie gola. Im bliżej gwizdka na przerwę, w tym większych opałach znajdowali się poznaniacy. Pierwsza odsłona niechybnie zakończyłaby się remisem, gdyby w ostatniej chwili Kostewycz nie zdjął piłki z nogi Ciepieli. Na drugą połowę oba zespoły wyszły bez zmian. Gospodarze od razu przystąpili do szturmu. W ciągu 120 sekund van der Hart musiał interweniować dwukrotnie. A liczba rzutów rożnych wykonywanych przez Stal wzrosła do 12. Wystarczył jednak moment nieuwagi defensorów gospodarzy, by zrobiło się pod ich bramką niebezpiecznie. Wolejem z kilku metrów uderzał Dejewski. Kalinowski był jednak na posterunku i wyekspediował piłkę na korner. Gdy tylko piłkarze Stali opadli z sił, "Kolejorz" wykorzystał to bezwzględnie. Świetne wejście w pole karne - z efektowną "ruletą" - zaliczył Pedro Tiba, dograł przed bramkę, a tam z najbliższej odległości skutecznie przymierzył pod poprzeczkę Dejewski. Na niespełna kwadrans przed końcem spotkania bliski zdobycia kontaktowej bramki był Fidziukiewicz. Po jego uderzeniu głową piłka nieprzyjemnie skozłowała, a następnie nie bez trudu do boku sparował ją van der Hart. W kolejnej akcji tuż nad poprzeczką z kilku metrów huknął Kiercz. A kiedy z narożnika pola bramkowego przymierzył wprowadzony z ławki Wójcik, znów holenderski golkiper musiał udowodnić swój niepośledni kunszt. Lech zrealizował plan - wykorzystał niebagatelny kapitał doświadczenia i awansował do ćwierćfinału. Gospodarze, mimo porażki, zasłużyli jednak na gromkie brawa. Górowali nad wyżej notowanym rywalem niemal we wszystkich statystykach meczowych. Liczba celnych strzałów? 9-4. Procent posiadania piłki? 52:48. Dalszy komentarz zbędny... Stal Stalowa Wola - Lech Poznań 0-2 (0-1) Bramki: 0-1 Puchacz (2.), 0-2 Dejewski (69.) Stal: Kalinowski - Mroziński, Kiercz, Jarosz, Mistrzyk (79. Śpiewak) - Pietras (75. Wojcik), Stelmach, Ciepiela (67. Płonka), Sobotka - Fidziukiewicz, Dadok. Lech: Van der Hart - Kamiński (68. Satka), Dejewski, Crnomarković, Kostewycz - Amaral (66. Muhar), Moder, Pedro Tiba, Puchacz - Marchwiński, Gytkjaer.Sędziuje Sebastian Jarzębak (Bytom).Żółte kartki: Stelmach - Crnomarković.UKi <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-polska-puchar-polski,cid,672,sort,I" target="_blank">Puchar Polski - zobacz wyniki i zestaw par</a>