- To dla nas kolejne niezłe i przykre doświadczenie. W poprzednim meczu Wisła oddała trzy celne strzały, zdobyła trzy bramki i wygrała. Teraz było podobnie. Widzew oddał dwa celne strzały, w tym jeden z karnego, i wygrał 2-1 - przypominał Ojrzyński. - Z Wisłą z naszego autu po kontrze straciliśmy trzecią bramkę, teraz w podobny sposób pierwszą. Tym razem jednak nie dość że straciliśmy gola, to jeszcze bramkarza, który obejrzał czerwoną kartkę. To był wielki błąd Małkowskiego. Tak doświadczony bramkarz w takiej sytuacji powinien odpuścić. Piłkarz Widzewa musiał jeszcze wytrzymać presję i celnie strzelić. Gdyby jednak to zrobił, to na pewno lepiej było przegrywać 0-1 i mieć szansę w jedenastu odrobić straty. Jednak ten mecz w dziesięciu mogliśmy spokojnie zremisować - tłumaczył trener Korony. - Jeszcze w pierwszej połowie wyrównaliśmy, a w przerwie mówiliśmy o tym, by nadal grać spokojnie i na zero z tyłu. Niestety, przy przewadze naszych zawodników daliśmy się odwrócić Viszniakovsowi i straciliśmy drugiego gola, który przesądził o wyniku - dodał. - Cieszymy się z wyniku i z fragmentów gry. Na pewno początek dobrze nam się ułożył, ale później widać było, jak ciężko nam się gra w ataku pozycyjnym. Do końca próbowaliśmy i się udało. Nie wykorzystaliśmy jednak przewagi liczebnej tak, jak byśmy chcieli. Cały czas drżeliśmy też przy stałych fragmentach gry. Być może było też trochę za dużo kartek, ale mogę się cieszyć z tego, że młody zespół walczy - powiedział Radosław Mroczkowski, trener Widzewa. - Fajnie, że Thomas Phibel zagrał z nami, bo drużyna czuła się pewniej. Na pewno nie możemy jeszcze powiedzieć że wszystko między klubem i nim jest super. W pewnym momencie stracił kontrolę nad tym co się stało i było tak jak było. W tej chwili jesteśmy jednak blisko ułożenia tych spraw. Gdy do końca je wyjaśnimy, to o tym poinformujemy - powiedział trener łodzian.