W środę powtórzyła się historia sprzed kilku dni, gdy kielczanie prowadzili i w ostatnich, doliczonych minutach pozwolili sobie strzelić wyrównującego gola. Tym razem uczynił to Adrian Budka - z 25 metrów mocno strzelił, piłka przeleciała przez gąszcz nóg na polu karnym i wpadła do siatki pod zbyt późno interweniującym kieleckim bramkarzem. Dużo biegania, niedokładnych podań, zmarnowanych akcji, sytuacji na polu karnym, niecelnych strzałów, to obraz jaki widzowie oglądali w pierwszej połowie. Doskonałą okazję mieli piłkarze Widzewa, z których Przemysław Oziębała i Łukasz Mierzejewski znaleźli się kilka metrów przed bramka kielczan, ale Oziębała zbyt lekko skierował piłkę głową i skończyło się na skutecznej interwencji bramkarza Kolportera korony, Wojciecha Kowalewskiego. Wcześniej tenże Oziębała był sam na sam z bramkarzem kieleckim, otrzymał w prezencie piłkę od rywali i kopnął ja obok słupka. Gospodarze ani raz nie strzelili na bramkę łodzian, Marcin Kaczmarek z 10 metrów nie trafił w piłkę, a Marcin Robak posłał piłkę głową nad poprzeczka. Po przerwie, gdy łodzianie częściej atakowali i kielczanie byli w opałach, wystarczyły dwa szybkie podania gospodarzy i Edi Andradina z 25 metrów kopnął piłkę w róg bramki Widzewa. Prowadzenie niewiele zmieniło na boisku, nadal kibice oglądali nieporadne poczynania piłkarzy, którzy zdawali się być zmęczeni kończącym się sezonem i koniecznością rozgrywania dwóch spotkań w tygodniu. W 77. minucie Napoleoni z kilku metrów miał szansę zdobyć bramkę, ale po jego strzale piłka poleciała obok słupka. Strzelec był tak tym zdziwiony, że złapał się za głowę, sam nie wierząc, że nie wykorzystał tej sytuacji. Ambitne próby łodzian doprowadzenia do remisu, udały się wreszcie w doliczonym czasie, gdy gospodarze myśleli już o wypoczynku i zejściu do szatni. Zbagatelizowali rzut różny wykonany przez Tomasza Lisowskiego, który idealnie podał do Budki. Niepewna interwencja Kowalewskiego sprawiła, że pożegnalny mecz na kieleckim stadionie zakończył się podziałem punktów. - Nie czas na żarty, jeśli traci się zwycięstwo w ostatnich minutach, po niekonsekwencjach taktycznych, kiedy trzeba jeszcze grać, a tu kończy się dyscyplina boiskowa i myślami jesteśmy w szatni - powiedział zdegustowany Jacek Zieliński, trener Kolportera Korony. - Graliśmy słabo, nie wykorzystaliśmy okazji, by ze słabszym rywalem zdobyć komplet punktów i z radością pożegnać się z kieleckim kibicami w kończącym się sezonie. Boli mnie to, bo w kolejnym meczu tracimy bramki w ostatnich minutach. - Punkt przyszedł za późno, to już nic nie zmieni w sytuacji zespołu, ale jestem pełen uznania za ambicje i wysiłek włożony przez piłkarzy w grę do końca, bo remis na stadionie w Kielcach to niezły rezultat - skwitował Janusz Wójcik, trener piłkarzy Widzewa. Kolporter Korona Kielce - Widzew Łódź 1:1 (0:0) Bramki: 1:0 Edi Andradina (55.), 1:1 Adrian Budka (90. + 2). Żółta kartka - Kolporter Korona: Cezary Wilk. Widzew Łódź: Przemysław Oziębała, Tomasz Lisowski, Łukasz Masłowski. Sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin). Widzów 8 196. Kolporter Korona: Wojciech Kowalewski - Piotr Celeban, Marcin Drzymont, Andrius Skerla, Robert Bednarek (78. Hernani - Paweł Sobolewski, Cezary Wilk, Tomasz Nowak, Marcin Kaczmarek (78. Paweł Sasin) - Edi Andradina, Marcin Robak (68. Krzysztof Gajtkowski). Widzew: Jakub Hłodowczak - Sławomir Szeliga, Ukah, Radosław Kursa, Tomasz Lisowski - Adrian Budka, Łukasz Juszkiewicz (65. Łukasz Broź), Mindaugas Panka, Łukasz Masłowski (82. Maciej Kowalczyk) - Przemysław Oziębała, Łukasz Mierzejewski (69. Stefano Napoleoni).