Edi Andradina (napastnik Korony): - Ten mecz dał nam mocno w kość, jesteśmy bardzo zmęczeni. Na szczęście nasz trud nie poszedł na marne, udało się zdobyć tego jedynego gola i wygrać mecz. Jesteśmy zadowoleni, to bardzo ważne zwycięstwo naszego zespołu. Nie martwię się tym, że nie strzeliłem gola. Dzisiaj miałem trochę inne zadania. Zaczynałem wprawdzie jako napastnik, ale Zganiacz szybko doznał kontuzji. Zająłem więc jego miejsce i starałem się rozgrywać piłkę jak najlepiej potrafię. Jacek Kiełb (pomocnik Korony): - Paweł Sobolewski świetnie dośrodkował, piłka spadła mi na nogę, uderzyłem... i wpadło! To najważniejsza bramka w mojej karierze - w ekstraklasie jeszcze nie trafiłem, udało się w pierwszej lidze. W poprzednich meczach strzelali moi koledzy Gawęcki i Michałek, cieszę się, że dzisiaj mi się to udało. Wypełniłem najważniejsze zadanie ofensywnego zawodnika, który wchodzi na boisko w trakcie meczu. Ale to nieważne kto strzela. Niech trafiają wszyscy po kolei, bylebyśmy wygrywali mecze. Paweł Sobolewski (pomocnik Korony): - Dobrze mi szło w poprzednich meczach, ale brakowało tej bramki czy asysty. Dzisiaj asysta zdarzyła się w najlepszym momencie. Wygraliśmy, a to zbliża nas do czołówki tabeli i to największa radość. Cieszę się, że pokonaliśmy ambitnego rywala, który nie boi się grać w piłkę. Górnik jest poukładany, starał się wygrać, a nie tylko przeszkadzać na boisku. Z tego powodu straciliśmy jednak bardzo dużo sił. Jakub Grzegorzewski (napastnik Górnika Łęczna): - Ciężko powiedzieć coś po takim meczu... Straciliśmy gola w ostatniej minucie, to okropnie boli. Mam żal do siebie, bo stworzyliśmy kilka okazji strzeleckich, ale wszystkie zepsułem. Gdybym strzelił, wynik byłby zupełnie inny, a do Łęcznej wracalibyśmy ze zdobyczą punktową. Byliśmy tak blisko...