- Wiemy, jaki był ciężar gatunkowy meczu i nie chciałbym się nad tym rozwodzić. Z drugiej strony nie chciałbym też być patetyczny - zaczął piątkową konferencję prasową Tarasiewicz. - Wielkie słowa uznania dla moich zawodników, przede wszystkim dla nich, całego sztabu szkoleniowego i medycznego - podkreślił trener Korony. - Prawda jest taka, dzisiaj możemy to powiedzieć, że ta sytuacja zdrowotna, która miała miejsce do dzisiaj, dla niektórych zawodników była bardzo ciężka. Na dobrą sprawę, gdybyśmy byli w innej sytuacji, to kilku zawodników już od dwóch czy trzech meczów nie powinno w ogóle występować. Tym bardziej, że wiemy, że to są piłkarze, którym kończą się kontrakty i można pomyśleć, że pracują na swoje nazwisko. Oczywiście, cały czas to robią, ale jeżeli ktoś ma już wyrobioną opinię, a większość ma, to w miesiąc ona się nie zmieni, a kładli na szalę swoje zdrowie - nie ukrywał szkoleniowiec kielczan. - Nie pomyliłem się, twierdząc, że jeśli nie zajmiemy miejsca w pierwszej ósemce, to będziemy cierpieć. Jeszcze raz wielkie słowa uznania dla moich zawodników. Na koniec powiem, że mam nadzieję, że będą zmiany w tym klubie pod względem finansów. Jeżeli klub nie pójdzie do przodu i to bardzo szybko w tym temacie, to będzie bardzo ciężko już nawet na jesieni - zwrócił się do władz Korony Tarasiewicz. Z większym luzem do meczu ostatniej kolejki mógł podejść trener Podbeskidzia Dariusz Kubicki, bo jego zespół był już pewien utrzymania. - W ostatnim spotkaniu ligowym spadł nam kamień z serca, bo zapewniliśmy sobie utrzymanie w Ekstraklasie. Dziś momentami było widać, że Koronie bardziej zależało na zwycięstwie niż moim zawodnikom. Zresztą tutaj w Kielcach gra się bardzo ciężko. To taka twierdza, z której trudno zabrać punkty. Teraz trzeba się zregenerować i myśleć o następnym sezonie - podsumował piątkowy mecz i cały sezon Kubicki. Ekstraklasa: sprawdź sytuację w tabeli!