Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Korona Kielce - Zagłębie Lubin Zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne z meczu Korona - Zagłębie To miał być bardzo ważny mecz dla obu drużyn - przegrany mógł mocno skomplikować sobie walkę o górną ósemkę. Kunktatorskiej gry jednak nie było. Kielczanie po 28 kolejkach mieli o punkt mniej od rywali i od początku ruszyli do ataku. Najwięcej problemów gościom sprawiali Michael Gardawski i Felicio Brown Forbes. Lewy obrońca Korony często włączał się do ataków, po których posyłał piłkę w pole karne. Dośrodkowania przed bramkę Konrada Forenca były zresztą głównym pomysłem Korony na zaskoczenie rywali. Na centry czyhał Brown Forbes. Kostarykanin kilka razy uderzał głową na bramkę rywali, ale jego strzałom brakowało precyzji. Lubinianom problemy sprawiał również Wato Arweładze. Korona miała sporo rzutów rożnych, które wykonywał Gruzin. W końcu tak się rozochocił, ze dwa razy spróbował zaskoczyć Forenca uderzeniem z narożnika boiska. W końcu do siatki trafił Brown Forbes, tyle że arbiter szybko anulował gola. Kostarykanin był bowiem na spalonym i dzięki systemowi VAR łatwo udało się wychwycić pomyłkę. Kielczan nie zniechęciła nawet kontuzja Bartosza Rymaniaka, który już w pierwszej połowie musiał opuścić boisko. Zagłębie przed przerwą zagroziło gospodarzom tylko raz, gdy Bartłomiej Pawłowski nie potrafił wykorzystać podania Filipa Starzyńskiego. Niezadowolony trener gości Ben Van Dael już w 37. minucie wprowadził więc z ławki Filipa Jagiełłę. I to Zagłębie lepiej rozpoczęło drugą połowę. W 53. minucie blisko gola ponownie był Pawłowski. Opuszczony przez obrońców rywala piłkarz znalazł się w świetnej sytuacji po rzucie rożnym, ale trafił tylko w słupek. W drugiej połowie kielczanie atakowali z mniejszą werwą i tempo gry wyraźnie spadło. Groźniejsi byli jednak goście. Ich atakami kierował Filip Starzyński. Pomocnik sam też spróbował zaskoczyć bramkarza efektownym strzałem, ale uderzył niecelnie. Grę kielczan ożywił nieco Elia Soriano, wciąż jednak to goście byli w natarciu. Ich próby przyniosły efekt w 77. minucie. Pawłowski zdecydował się zakończyć szybki atak strzałem z dystansu i w końcu zaskoczył Matthiasa Hamrola. Już po pięciu minutach goście wyprowadzili kolejny cios - tym razem bramkarza pokonał Damjan Bohar. Kielczanie jeszcze spróbowali się podnieść, ale goście bez problemów utrzymali wynik. Zagłębie mocno zbliżyło się do gry w grupie mistrzowskiej. Piłkarze Korony mogą natomiast powoli myśleć o walce o utrzymanie. Korona Kielce - Zagłębie Lubin 0-2 (0-0) Bramki: 0-1 Pawłowski (77.), 0-2 Bohar (82.) Korona: Hamrol - Rymaniak (37. Skrzecz), Kovaczevicz, Marquez, Gardawski - Kosakiewicz, Żubrowski, Arweładze (58. Soriano), Petrak (83. Tamm), Puczko - Brown Forbes Zagłębie: Forenc - Czerwiński (37. Jagiełło), Kopacz, Dąbrowski, Guldan, Dziwniel - Slisz, Starzyński, Pawłowski - Bohar (87. Tosik), Maresz (62. Tuszyński) Sędziował: Bartosz Frankowski Żółte kartki: Gardawski, Kovaczević, Brown Forbes - Slisz, Tamm Widzów: 6334 DG Po meczu Korona Kielce - KGHM Zagłębie Lubin (0-2) powiedzieli: Gino Lettieri (trener Korony): "Jest nam bardzo przykro, że wyszło to tak, jak widzieliśmy na boisku. Staraliśmy się przygotować jak najlepiej do tej gry. W pierwszej połowie tylko do szóstej, siódmej minuty mieliśmy problem, żeby wejść w grę, natomiast od około ósmej minuty kontrolowaliśmy praktycznie przebieg całego spotkania aż do przerwy. Pierwsza połowa powinna się skończyć jednym albo dwoma golami dla nas. Kiedy nie strzelamy jest groźnie, bo czekamy wtedy na kontrę i niestety taka przydarzyła się, jeden błąd, strzał z 20 metrów, dostaliśmy bramkę na 0-1 i wtedy drużyna delikatnie podłamała się. - Natomiast do tej sytuacji staraliśmy się kontrolować przebieg meczu, szukaliśmy swoich okazji, mieliśmy sytuacje bramkowe, niestety nie udało nam się ich wykorzystać. Kiedy nie strzelamy, to niestety nie możemy wygrać meczu. Te problemy, które widzieliśmy dzisiaj na boisku, tak naprawdę narastają od meczu z Lechem, potem przez mecz z Cracovią. Kiedy nie ma skuteczności, kiedy nie możemy zdobyć bramki, nie możemy niestety wygrać spotkania. - Nie widzę do końca powodów, dlaczego miałbym podawać się do dymisji z racji tego, że mamy na koncie 40 punktów, wygraliśmy kilka meczów, nie jesteśmy ostatni w tabeli. Uważam, że na początku sezonu byliśmy mocno osłabieni w ofensywie i wówczas byliśmy skazywani na porażkę, jako jeden z pierwszych zespołów do spadku, natomiast w tym momencie biliśmy się o awans do pierwszej ósemki, dlatego to traktuję jako powód do tego, żeby jednak zastanowić się nad tym. Po prostu tak wyszło, to też kwestia szczęścia". Ben van Dael (trener Zagłębia): "Pytam się cały czas siebie, kiedy wracam do pierwszej połowy, jak mogliśmy tutaj wygrać. Uważam, że dramatycznie zaczęliśmy mecz. Nieważne, w jakim systemie zaczynasz mecz: 4-4-2, 4-3-3 czy 5-3-2, jeśli nie masz agresji, to nie możesz wygrać. Nie może być tak, że zawsze od nas musi to wychodzić, żeby ta agresja była większa, to musi też wychodzić od zawodników. Z bardzo dużą dozą szczęścia przetrzymaliśmy i do przerwy było 0-0, było tylko paru zawodników, którzy trzymali nas przy życiu w pierwszej połowie i to byli zawodnicy, którzy stali na środku obrony. Tych automatyzmów, które powinny być widoczne, wcale ich nie widziałem, więc w przerwie porozmawialiśmy na ten temat i wróciliśmy do starego systemu. Ustawiliśmy się troszkę wyżej, zaczęliśmy wcześniej pressować i to było widoczne, że trochę lepiej weszliśmy w mecz. Po zmianach, bo też Soriano wszedł w drugiej połowie, było widać, że Koronie ten jeden punkt nie pasował, że będą podejmować więcej ryzyka i wtedy my spożytkowaliśmy tę wolną przestrzeń poprzez szybkie ataki. To była przestrzeń, którą ci przeciwnik daje i my tę przestrzeń dobrze wykorzystaliśmy". Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!