Zapis relacji na żywo z meczu Korona Kielce - Zagłębie Lubin Relacja z meczu dla urządzeń mobilnych Jeżeli ktoś wątpił w sens rozgrywania ligowych meczów w poniedziałkowy wieczór, to otrzymał dziś najlepszy dowód na to, że był w błędzie. Debiut sytemu VAR w Ekstraklasie, nieuznana bramka, poprzeczka, dwa słupki, kontuzja i wybijanie piłki z linii bramkowej - to tylko szybki skrót wydarzeń z pierwszych 45 minut, które jedynie podsyciły apetyty żądnych bramek kibiców. Przed spotkaniem najważniejszym pytaniem było: jak, po zmianie właściciela, trenera i sporej części drużyny, zaprezentuje się piąta drużyna zeszłego sezonu - Korona Kielce? Odpowiedzi szybko postarali się udzielili sami piłkarze: "Żyjemy i mamy się dobrze!". Podopieczni Gino Letteriego rozpoczęli spotkanie z takim animuszem, że zawodnikom Zagłębia zajęło aż 20 minut przestawienie się ze sparingowego tempa gry, na to narzucone przez gospodarzy. I mało brakowało, a zanim obudziliby się na dobre, nie mieliby w tym meczu czego szukać. Nieskuteczność, a może zwykły pech kielczan, spowodowała jednak, że "Miedziowi" wciąż byli w grze. Już w piątej minucie było naprawdę blisko pierwszego trafienia, gdy Nabil Aankour z kilkunastu metrów trafił w poprzeczkę bramki rywala. Chwilę później niepotrzebnie z bramki wyszedł Martin Polaczek, którego minął Maciej Górski, ale miał zbyt ostry kąt, by strzelać na bramkę. Zdecydował się więc na dośrodkowanie i tylko złe przyjęcie piłki przez Ivana Jukicia uratowało lubinian przed stratą gola. Chwilę później kielecki trener musiał dokonać pierwszej roszady, gdy Jakub Tosik bez litości potraktował Daniela Abalo. Skrzydłowy Korony opuścił boisko trzymając się za bark, a jego miejsce zajął Łukasz Kosakiewicz. Kiedy Zagłębie otrząsnęło się z szoku, szybko stało się dla "Złocisto-krwistych" równorzędnym rywalem. Piłkarze Piotra Stokowca również zaczęli kreować sytuacje, jak ta, w której piłkę Jakubowi Świerczokowi doskonale wyłożył Tosik. Napastnik "Miedziowych" z pięciu metrów strzelił jednak ponad bramką. Chwilę później snajper stanął przed kolejną szansą, jednak tym razem jego strzał z narożnika pola karnego zatrzymał się na słupku bramki Zlatana Alomerovicia. Piłka do siatki Korony wpadła chwilę później, lecz sędzia Szymon Marciniak gola nie uznał. Na wyraźnym spalonym był bowiem Lubomir Guldan. Zagrożenie stwarzała też Korona, dwukrotnie będąc blisko zdobycia bramki bezpośrednio z rzutu wolnego. Najpierw Mateusz Możdżeń uderzył nad murem i pomylił się o centymetry - piłka trafiła w słupek. Po chwili z podobnego miejsca szczęścia próbował Jakub Żubrowski, lecz tym razem świetną paradą popisał się Polaczek. Tuż przed przerwą gola powinno strzelić Zagłębie, ale i tym razem zabrakło dosłownie centymetrów. Najpierw po strzale głową Świerczoka piłkę odbił Alomerović, z trzech metrów dobijał ją Łukasz Janoszka, ale futbolówkę na linii bramkowej zatrzymał Bartosz Kwiecień , dzięki czemu do przerwy wynik brzmiał 0-0. Bohater ostatniej akcji pierwszej części, nie miał szczęścia na początku drugiej. On także nabawił się urazu i Letteri po raz drugi przeprowadzić musiał wymuszoną zmianę. Kwietnia zastąpił debiutujący w Ekstraklasie Krystian Miś, ostatnio grający w drugoligowej Legionovii. Dobrą akcję w 56. minucie przeprowadził duet Jukić-Górski, którzy podaniami z pierwszej piłki rozmontowali defensywę rywala, ale strzał tego pierwszego trafił w głowę Guldana. Dziesięć minut później w polu karnym Polaczka przewracał się Możdżeń, ale Szymon Marciniak - zupełnie słusznie - uznał, że nie ma podstaw do podyktowania rzutu karnego. Zgoła inaczej arbiter zadecydował, gdy Jukić nieodpowiedzialnie we własnym polu karnym zaatakował Bartłomieja Pawłowskiego. Debiutujący w Zagłębiu zawodnik, który chwilę wcześniej zastąpił na boisku Janoszkę, zakręcił obrońcami rywala i dał się sfaulować w obrębie "szesnastki". Do piłki podszedł Filip Starzyński i nie dał się zdekoncentrować gwiżdżącym kibicom. Jego pewny strzał w lewy róg bramki był poza zasięgiem golkipera i dał Zagłębiu prowadzenie. Koronie zostało niewiele ponad kwadrans na odrobienie strat, ale stracona bramka wyraźnie podcięła gospodarzom skrzydła. Znać o sobie dało też zmęczenie i ataki kielczan nie były już tak intensywne, jak uprzednio. Zagłębie zaś wręcz przeciwnie - broniło się z nowym wigorem, a co najważniejsze skutecznie. Do końca utrzymało jednobramkową przewagę i to "Miedziowi" inkasują komplet punktów! Wojciech Górski Korona Kielce - Zagłębie Lubin 0-1 (0-0) Bramka: 0-1 Starzyński (71. - z rzutu karnego) Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz Ranking Ekstraklasy - kliknij!