"Nikogo nie muszę mobilizować przed tym spotkaniem. Wiemy, do jakiej drużyny jedziemy. Korona to bardzo waleczny zespół, ale na boisku odpowiemy tym samym. Jesteśmy gotowi umrzeć za punkty" - mówił trener Widzewa Rafał Pawlak przed spotkaniem w Kielcach.Podopieczni Pawlaka wzięli sobie do serca słowa trenera i od początku sobotniego spotkania widać było w ich poczynaniach dużą determinację. Goście sprawiali lepsze wrażenie. Ich akcje były płynniejsze i bramkarz Korony Zbigniew Małkowski musiał cały czas zachowywać maksymalną czujność.Jednak to Korona pierwsza stworzyła 100-procentową okazję do zdobycia gola. W 26. minucie Jacek Kiełb świetnie zagrał do Macieja Korzyma, który jednak przegrał pojedynek z Maciejem Mielcarzem.Pięć minut później Widzew w końcu dopiął swego. Aleksejs Viszniakovs z ostrego kąta trafił w słupek, a piłka dotarła do Bartłomieja Kasprzaka, który z 15 metrów umieścił piłkę w siatce.Dopiero od momentu straty gola kielczanie ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków. Dwukrotnie przed szansą na doprowadzenie do remisu stanął Kiełb, ale obie zostały zmarnowane. W 41. minucie Paweł Golański wykonywał rzut wolny z 25 metrów. Obrońca Korony uderzył jednak za nisko i piłkę wybili stojący w murze zawodnicy Widzewa.Od początku drugiej połowy Korona z impetem ruszyła na rywala. W 62. minucie Jakub Bartkowski ofiarnie przyjął na ciało uderzenie Korzyma, a Rafał Augustyniak z linii bramkowej wybił piłkę po dobitce Siergieja Pilipczuka.Gospodarze jeszcze mocniej zaatakowali i w 65. minucie ich wysiłki przyniosły skutek. Dokładnym dośrodkowaniem z prawej strony popisał się Golański, a zamykający akcję Kiełb strzałem głową zmusił do kapitulacji Mielcarza.Gol dodał skrzydeł kielczanom, a Widzew miał coraz większe problemy. W 78. minucie sytuacja gości jeszcze się pogorszyła. Augustyniak "wyciął" wychodzącego na czystą pozycję Daniela Gołębiewskiego i za to wyleciał z boiska. Kielczanie pokazali ogromną determinację i w doliczonym czasie gry zostali za to nagrodzeni. Zwycięskiego gola zdobył Kiełb. Po meczu powiedzieli: Rafał Pawlak (trener Widzewa Łódź): "Bardzo żałujemy , że nie udało nam się wygrać tego spotkania. Zdobyliśmy prowadzenie, kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku i praktycznie do przerwy Korona nie była w stanie stworzyć klarownych sytuacji. W drugiej połowie, na początku też to dobrze wyglądało. Zgubiła nas nasza młodzieńczość. Wydaje nam się, że możemy wymienić 10-20 podań na połowie przeciwnika i to będzie bez konsekwencji, jeśli stracimy piłkę. Te konsekwencje ponieśliśmy. Najpierw straciliśmy zawodnika, a potem drugą bramkę po kontrze. Można powiedzieć, że przegraliśmy na własne życzenie." Jose Rojo Martin "Pacheta" (trener Korony Kielce): "Futbol zwrócił to, co nam wcześniej zabierał. Pierwsza połowa nie była dobra. Potem jednak, po zmianach, do gry wróciła stabilność. Wielką pracę wykonał Maciej Korzym i cały zespół. Do przerwy byliśmy zestresowani, stąd niepowodzenia. W drugiej połowie jednak, byliśmy już tą drużyną, którą widzę na treningach. Doliczyłem się ośmiu okazji do strzelenia bramki. Dodatkowo były jeszcze rzuty wolne Golańskiego. Tych sytuacji mieliśmy o wiele więcej niż przeciwnik, graliśmy blisko jego bramki. Tym razem zdobyliśmy bramkę w doliczonym czasie gry. W ostatnim meczu straciliśmy gola w 90. minucie." Korona Kielce - Widzew Łódź 2-1 (0-1) Bramki: 0-1 Kasprzak, (31.), 1-1 Kiełb (65.), 2-1 Kiełb (90.) Żółta kartka - Korona Kielce: Maciej Korzym. Widzew Łódź: Alen Melunovic, Rafał Augustyniak, Maciej Mielcarz, Princewill Okachi. Czerwona kartka - Widzew Łódź: Rafał Augustyniak (78-faul). Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom).<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy</a>