Podczas poniedziałkowego Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy występującej w tym sezonie w piłkarskiej Ekstraklasie Korony Kielce po raz kolejny nie doszło do dokapitalizowania spółki. Na spotkanie do stolicy regionu świętokrzyskiego nie przyjechał nikt z rodziny Hundsdorferów, większościowych właścicieli klubu. Dokapitalizowanie jest niezbędne, aby pokryć zadłużenie spółki. Korona może nie dostać licencji na grę w pierwszej lidze. Kolejnym etapem może być postawienie spółki w stan likwidacji. Prezes Korony pojechał do Niemiec, gdzie w Bremie spotkał się z rodziną Hundsdorferów. "Położyli mi na stole grubą książkę tekstów prasowych. Wyzywani od oszustów i złodziei. Nie zasłużyli na to, bo włożyli w ten klub dużo pieniędzy. Zainteresowała się tym niemiecka policja. Jeśli niektórzy bohaterowie uważają, że tak pomogą Koronie, to nie zdają sobie sprawy z konsekwencji. Wtedy zrozumiałem, dlaczego oni tak postępują" - powiedział Zając podczas spotkania z kieleckimi radnymi. Prezes Korony dodał, że niemieccy większościowi właściciele Korony chcą wyjść z klubu. Na ręce prezydenta Kielc wysłali ofertę (miasto ma prawo pierwokupu - przyp. red.), w której ponoć informują pod jakimi warunkami chcą zbyć swoje udziały. "Nie znam jej treści. Poszła wczoraj mailem. Jeśli jej warunki zostaną zaakceptowane, to do podwyższenia kapitału może dojść choćby jutro i wycofują się z klubu" - poinformował Zając.