Korona po siedmiu meczach ma na koncie tylko jedno zwycięstwo i cztery punkty. Kielczanie wylądowali na ostatnim miejscu w tabeli. Przyczyn porażki z Jagiellonią Lettieri upatrywał przede wszystkim w błędach indywidualnych. - Ani Korona, ani Jagiellonia w pierwszej połowie nie miały klarownych sytuacji. Dlatego nie wiem, jak można zostawić samego w polu karnym najlepiej grającego głową zawodnika rywala. Co do drugiej sytuacji, nie jestem w stanie powiedzieć, co Sokół miał w głowie opóźniając wykopanie piłki. Przy stanie 0-2 widzieliśmy, jak układa się sytuacja. Nasza taktyka była taka, że nie powinniśmy stracić tej bramki. Takie były założenia - tłumaczył trener Korony. - W Ekstraklasie nie jest łatwo grać, jeśli schodzi się do szatni z wynikiem 0-1. W drugiej połowie nie mieliśmy sytuacji ofensywnych, a wtedy ciężko wygrać mecz - mówił szkoleniowiec. - Zarzucano nam, że mało biegamy. Dzisiaj jednak przebiegliśmy 115 kilometrów, ale nie wystarczyło to do zwycięstwa. Schodzimy na ścieżkę przegranych po indywidualnych błędach - dodał. Lettieri, mimo fatalnego startu swojego zespołu, nie zamierza rezygnować z pracy. - Jestem w Koronie od ponad dwóch lat i cztery przegrane mecze nie są powodem do tego, żeby składać dymisję. W każdym okienku transferowym tracę około 10 zawodników i muszę poruszać się w ustalonych ramach finansowych. Często startuję niemal od zera. Z tym nowym zespołem też możemy osiągnąć więcej niż do tej pory - podkreślił po porażce z Jagiellonią. - Zdaję sobie sprawę, że nasza gorsza gra trwa od sześciu miesięcy. Trzeba jednak wiedzieć, że w międzyczasie były dużo ruchów transferowych - zaznaczył. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2019-2020,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a> WS