Kliknij, aby przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych Wygrana na inaugurację, a potem zaledwie jeden punkt w pięciu kolejnych spotkaniach - to sprawiło, że nad Gino Lettierim zebrały się wyjątkowo ciemne chmury. Między wierszami z wypowiedzi prezesa Krzysztofa Zająca Korony dało się wyczytać, że szkoleniowiec może grać dziś o swoją posadę. Jego drużyna przegrała jednak czwarty kolejny mecz. Po ostatnim spotkaniu Lettieri otwarcie przyznawał, że chyba za bardzo przyzwyczaił się do pewnych nazwisk w składzie. Dziś dokonał kilku zmian, stawiając m.in. na 21-letniego Mateusza Spychałę i rok starszego Oktawiana Skrzecza. Problem w tym, że gra kielczan nie wyglądała ani o jotę lepiej, niż w poprzednich spotkaniach. Jagiellonia schowała się za podwójną gardą, uznając, że skoro przeciwnik nie potrafi grać atakiem pozycyjnym, to nie ma sensu wdawać się w otwartą wymianą ciosów. Wystarczy poczekać, aż rywal odsłoni się sam i to wykorzystać. Plan okazał się skuteczny w stu procentach. Po nudnej pierwszej połowie, przerywanej nielicznymi kontrami Bartosza Bidy i Jesusa Imaza, białostoczanie schodzili na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. Autorem gola był Ivan Runje, który zgubił krycie po rzucie rożnym i zupełnie niepilnowany oddał celny strzał głową z bliskiej odległości. Lettieri zaś "miotał" się, wyraźnie nie znając recepty na poprawę gry swojego zespołu. W przerwie dokonał podwójnej zmiany, wpuszczając na boisko odsuniętego od składu Michala Papadopulosa i pozyskanego niedawno Milana Radina. Boisko opuścili Skrzecz i Erik Paczinda. Przez pierwsze 13 minut drugiej połowy Jagiellonia właściwie nie opuszczała własnej połowy. Kiedy jednak to zrobiła, natychmiast podwyższyła prowadzenie. Zrobiła to, a jakże, wykorzystując błąd rywala. Guilherme przeciął podanie bramkarza Pawła Sokoła do obrońcy i natychmiast podał w pole karne do Jesusa Imaza. Hiszpan "przełożył" Marqueza i spokojnie podwyższył prowadzenie na 2-0! Dla Imaza był to już siódmy gol w siódmej kolejce tego sezonu. Strata drugiego gola przelała czarę goryczy dla kibiców z Kielc. Na trybunach pojawił się transparent "Lettieri out", a kibice zaczęli intonować przyśpiewki żegnające szkoleniowca. Najlepszym podsumowaniem dzisiejszej gry Korony jest fakt, że nie oddała żadnego celnego strzału na bramkę rywala. Korona po siedmiu meczach ma na koncie tylko cztery punkty i zamyka ligową tabelę. Jagiellonia zaś zrównała się punktami ze Śląskiem Wrocław i objęła prowadzenie w rozgrywkach. Liderem będzie przynajmniej do niedzieli, a wówczas wyprzedzić może ją właśnie Śląsk oraz Pogoń Szczecin. Wojciech Górski Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 0-2 (0-1) Bramki: 0-1 Runje (43.), 0-2 Imaz (58.). Żółta kartka - Korona Kielce: Milan Radin, Andres Lioi. Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 5 261. Korona Kielce: Paweł Sokół - Mateusz Spychała, Adnan Kovacevic, Ivan Marquez, Michael Gardawski - Oktawian Skrzecz (46. Milan Radin), Ognjen Gnjatic (56. Andres Lioi), Jakub Żubrowski, Marcin Cebula, Matej Pucko - Erik Pacinda (46. Michal Papadopulos). Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Jakub Wójcicki, Ivan Runje, Zoran Arsenic, Guilherme Sitya - Jesus Imaz, Martin Pospisil, Taras Romanczuk, Juan Camara (60. Marko Poletanovic), Martin Kostal (75. Patryk Klimala) - Bartosz Bida (89. Ognjen Mudrinski). Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!