21-letni Diaw trafił do kieleckiego klubu zimą, kiedy ten na gwałt szukał środkowych obrońców. Wielu szydziło wtedy, że Korona bierze zawodnika znikąd. Wcześniej młody piłkarz mało co grał w drugoligowym belgijskim klubie AS Verbroedering Geel. W jedenastce z Kielc z miejsca stał się jednym z najlepszych obrońców. Dobrze grał wiosną, solidnie prezentuje się jesienią. Co ważne, kiedy gra Diaw, to drużyna z województwa świętokrzyskiego prawie nie przegrywa. W 22 ligowych występach, w których zagrał, Korona przegrała tylko pięć razy. Występów na koncie miałby więcej, gdyby nie kłopoty z wyrostkiem robaczkowym. Pod koniec września przeszedł zabieg i musiał pauzować kilka tygodni. - Ciężko było mi w tym okresie, ale teraz kłopoty mam już za sobą, czuję się dobrze, a co najważniejsze gram - podkreśla. 1 grudnia Diaw przedłużył o rok, wygasający z końcem tego miesiąca kontrakt z Koroną. - Była taka opcja w kontrakcie i postanowiłem z niej skorzystać. Jestem zadowolony, ze tak się stało, bo w klubie z Kielc czuję się bardzo dobrze - mówi. Niewiele brakowało, a Diaw grałby w klubie, którego właścicielem byłoby konsorcjum z jego kraju. Przez kilka miesięcy głośno było przecież o tym, że Korona może się znaleźć w rękach Senegalczyków. - Tak jak inni słyszałem o tym, ale nie znam kulisów całej sprawy i nie wiem, jak toczyły się rozmowy. Koncentruję się na boisku, a nie na tym, co dzieje się poza nim - tłumaczy. Diaw stawia przed sobą ambitne cele. - Chcę grać, rozwijać i uczyć się. Chcę być jednym z najlepszych obrońców na świecie. To mój cel. A gdzie chciałbym grać? Moim klubem od dziecka jest Olympique Marsylia. Kibicowałem im i kibicuję do dziś - podkreśla. W niedzielę Korona, z Diawem w składzie, gra trudny wyjazdowy mecz z Lechem. Po 18 kolejkach kielczanie zajmują 10 miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy, z 23 punktami na koncie. Na koniec pierwszej części rozgrywek jeszcze mecz z Lechią i krótka, kilkutygodniowa przerwa. Święta i Nowy Rok zawodnik z Senegalu spędzie w stolicy Francji. - Część rodziny mieszka w Paryżu, część w Dakarze. W Senegalu staram się być dwa razy w roku. Teraz jednak zostaję we Francji - tłumaczy. Michał Zichlarz