Od dwóch miesięcy w mediach krąży tajemnicze "Roma wejdzie do Korony". Tak naprawdę nikt jednak nie wie, co to oznacza. Czy Włosi mieliby zostać właścicielem zespołu z Kielc? A może Korona będzie po prostu klubem filialnym? Być może jest jeszcze inna droga. Jak udało nam się ustalić, Roma oficjalnie miałaby zostać klubem patronackim dla Korony. W praktyce jednak Włosi mieliby przejąć większość akcji kielczan, co wiązałoby się z tym, że... zostaliby właścicielem Korony. Jak na razie wizja tego przedsięwzięcia jest mglista. Włosi uważnie obserwowali sytuację, jaka w ostatnich miesiącach wytworzyła się wokół Korony. Zastanawiają się, czy warto inwestować w polską piłkę. Przełomowe może być spotkanie przedstawicieli Romy z najważniejszymi ludźmi w Kielcach. Włosi mają przyjechać do woj. świętokrzyskiego w okolicach 17 lipca i przez kilka dni rozmawiać z władzami klubu i sondować możliwość inwestycji. Wówczas jednoznacznie ma się wyjaśnić przyszłość Korony. - Od rozmów do konkretnych działań jest daleka droga. Łatwiej byłoby oceniać, gdybyśmy znali szczegóły. Na pewno A.S. Roma to bardzo poważny klub i jeśli decyduje się na takie działania, to chce mieć wszystko poukładane. Zarządzają nim poważni ludzie i na pewno wszystko głęboko przeanalizują - twierdzi w rozmowie z Interią Piotr Malarczyk, kapitan Korony. Inwestycja w Koronę może okazać się ratunkiem dla tego klubu. Ale nie samą piłką w Kielcach żyją. Kibice mają w tej chwili prawdziwy komfort wyboru imprezy sportowej. W tym mieście na wysokim poziomie funkcjonują aż trzy kluby - Vive Tauron Kielce, Effector Kielce i Korona. Nie jest tajemnicą, że właśnie piłkarska drużyna stoi najniżej w miejskich notowaniach. W związku z tym jak bumerang co pół roku powraca temat, czy klub, który z trudem walczy o utrzymanie, powinien być finansowy z publicznych pieniędzy. Większościowy pakiet akcji piłkarskiej spółki ma bowiem miasto. Niemal co sześć miesięcy przyszłość Korony wisi na włosku. Krążą głosy, że gdy tylko miasto wycofa się z finansowania klubu, ten podzieli los Polonii Warszawa czy Widzewa Łódź i przestanie istnieć. Brakuje sponsora, który byłby w stanie wyłożyć kilka lub kilkanaście milionów złotych rocznie i finansować działalność Korony. Jeszcze kilka lat temu takim sponsorem był Kolporter, ale wycofał się ze wspierania piłkarskiej spółki. Od tego czasu klub z trudem wiąże koniec z końcem. Ostatnio miasto zapewniło mu 4 mln zł na najbliższe pół roku, ale w klubie już boją się, co stanie się zimą. - To nie jest komfortowa sytuacja. Co pół roku jest tu zamieszanie odnośnie finansowania i kwestii organizacyjnych. Zawodnikom na pewno coś takiego siedzi w głowach - dodaje Malarczyk. - Skupiamy się na naszej pracy. Nie interesuje nas, co dzieje się poza drużyną - uważa natomiast Marcin Brosz, trener kielczan. Łukasz Szpyrka