- Ten mecz miał inaczej wyglądać. Z całą odpowiedzialnością biorę tę porażkę na swoją klatę. Chłopaki, pomimo tego, że przez większą część spotkania musieli grać w dziesiątkę, pokazali niesamowity charakter i wolę odniesienia zwycięstwa. Docenili to również nasi kibice, którzy po raz kolejny udowodnili, że są z nami na dobre i na złe. Ja i cała drużyna mamy w nich oparcie i wiem, że zawsze możemy na nich liczyć - powiedział po spotkaniu <a class="db-object" title="Kamil Kuzera" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-kamil-kuzera,sppi,42249" data-id="42249" data-type="p">Kamil Kuzera</a>.Kielczanie nie zgadzali się z decyzją arbitra Huberta Siejewicza, który w ciągu trzech minut pokazał kapitanowi Korony dwie żółte kartki. - Druga żółta kartka za faul była jak najbardziej zasłużona. Co do pierwszej, trudno mi ocenić, za co ją dostałem. Nie wiem, czy na polskich boiskach można cokolwiek powiedzieć sędziemu. Wychodzi na to, że chyba nie - dodał pomocnik Korony.Kuzera mógł zostać prawdziwym bohaterem swojej drużyny, ale w 11. minucie nie wykorzystał znakomitej okazji na doprowadzenie do wyrównania. A trzy minuty później musiał opuścić boisko.- Nie miałem do Kamila większych uwag za zmarnowaną sytuację, bo to każdemu może się zdarzyć. Przed meczem przestrzegałem jednak swoich piłkarzy, żeby nie dali się sprowokować i dlatego mam do Kuzery pretensje za czerwoną kartkę. Nad emocjami trzeba panować, aczkolwiek kapitanowi wolno na boisku trochę więcej niż innym zawodnikom. Naprawdę trudno powiedzieć nam, za co dostał on pierwszą żółtą kartkę - przyznał trener gości Leszek Ojrzyński.Była to piąta żółta kartka Kuzery w tym sezonie, a to oznacza, że nie wystąpi w sobotnim spotkaniu w Kielcach z Ruchem Chorzów.<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2012-2013,cid,3">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy</a>