W kadrze Korony na to spotkanie znalazł się ulubieniec kibiców gospodarzy Maciej Korzym. Czołowy napastnik kielczan w maju złamał nogę i od tej pory pauzował. W piątek rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, a w 82. minucie pojawił się na murawie przy owacji fanów. Od pierwszego gwizdka sędziego kibice oglądali szybki mecz, choć długo brakowało okazji bramkowych. Przeważała Jagiellonia, ale bliżsi prowadzenia byli gospodarze. W 30. minucie Tomasz Lisowski dośrodkował z rzutu wolnego, a Ugochukwu Ukah w ostatniej chwili wybił piłkę sprzed bramki gości po małym zamieszaniu. Trzy minuty później po zbyt krótkim wybiciu Ukaha Vlastimir Jovanović "huknął' z piętnastu metrów, ale trafił w słupek bramki Słowika. Fani w Kielcach doczekali się bramek jeszcze w pierwszej połowie. W 37. minucie Dani Quintana popisał się rewelacyjnym podaniem nad głowami obrońców do Dawida Plizgi. Ten spokojnie przyjął piłkę i skierował ją do bramki Korony obok wybiegającego Zbigniewa Małkowskiego. Kielczanie odpowiedzieli natychmiast. Po dobrej akcji lewą stroną Lisowski mocno i płasko dośrodkował. Słowik trzymał już piłkę w rękach, lecz wypuścił ją pod nogi Trytki, a ten nie zmarnował okazji. Kilka minut po przerwie było już 2-1 dla gospodarzy, którzy znów zaatakowali lewą stroną. Tym razem Siergiej Pilipczuk ograł Ukaha i dośrodkował przed bramkę, a Trytko uprzedził Michała Pazdana i efektownym technicznym strzałem pokonał Słowika. Chwilę później odpowiedzieli goście, lecz mocny strzał Jana Pawłowskiego obronił Małkowski. Korona poszła za ciosem. Jovanović ofiarnie powalczył o piłkę przy linii bocznej, Pavol Stano podał futbolówkę do Pawła Golańskiego, a ten wyśmienicie dośrodkował do zamykającego akcję Pilipczuka. Pomocnik Korony nie zmarnował okazji, zdobywając swego drugiego gola w sezonie. W 71. minucie wprowadzony chwilę wcześniej Jacek Kiełb mógł dobić Jagiellonię, ale w sytuacji sam na sam ze Słowikiem za bardzo nie wiedział, czy strzelać, czy czekać na kolegów. W końcu kopnął w bramkarza gości. Za moment Golański z czterdziestu metrów lobował bramkarza "Jagi", ale przeniósł piłkę minimalnie nad poprzeczką. W 82. minucie los gości był przesądzony. Najpierw Słowik "wyciął" w polu karnym szarżującego Gołębiewskiego i wyleciał z boiska. Po chwili Kiełb nie pomylił się z karnego i zrobiło się 4-1. Gości stać było jeszcze na kilka akcji, ale Quintana, Pazdan i Pawłowski w dobrych sytuacjach nie zdołali pokonać Małkowskiego. Powiedzieli po meczu: Piotr Stokowiec (trener Jagiellonii Białystok): "Pierwsza połowa nie zapowiadała takiego wyniku. W piłce nożnej liczą się bramki, momenty i determinacja. To wszystko razem zdecydowało, że dziś ponieśliśmy porażkę. Zbyt łatwo tracimy te bramki i to jest nasza podstawowa bolączka. To nam rozkłada cały plan. Zaczęliśmy nieźle, kontrolowaliśmy przebieg tego spotkania, ale zbyt łatwo traciliśmy bramki. Dla mnie jako trenera i całej drużyny nie wystawia to dobrego świadectwa." Jose Rojo Martin "Pacheta" (trener Korony): "Wygrany mecz to zawsze miła sprawa. W tym momencie zapominamy o tym spotkaniu, mamy przed sobą następne. To był mecz bardzo intensywny. Mieliśmy momentami więcej szczęścia niż rywal. Trytko strzelił dwie bramki i zaliczył wspaniały mecz". Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 4-1 (1-1) Bramki: 0-1 Dawid Plizga (37.), 1-1 Przemysław Trytko (39.), 2-1 Przemysław Trytko (54.), 3-1 Siergiej Pilipczuk (60.), 4-1 Jacek Kiełb (82. z karnego) Sędzia: Bartosz Frankowski. Widzów: 6606. Ekstraklasa: wyniki, terminarz, tabela, strzelcy. NA ŻYWO