Przy niższej niż zwykle frekwencji, z zamkniętym "młynem" - czyli sektorem dla najbardziej zagorzałych kibiców, żółto-czerwoni podejmowali u siebie Cracovię, dla której starcie na Ściegiennego było walką o zakończenie zasadniczej rundy piłkarskiej ekstraklasy w najlepszej ósemce. Skazani już wcześniej na tzw. grupę spadkową gospodarze chcieli zakończyć tę część rozgrywek na jak najwyższym miejscu. Swój plan na sobotę zrealizowała tylko Korona, więc obie drużyny spotkają się w kolejnej rundzie piłkarskiej ekstraklasy Pierwsza połowa wykonaniu obu zespołów nie wyglądała najlepiej. Szczególnie gra gospodarzy pełna była niedoskonałości i nieprzemyślanych podań. Cracovia starała się złapać swój rytm, przez dłuższe fragmenty gry dominowała na boisku, jednak też nie była w stanie wystrzec się błędów. Korona przyśpieszyła nieco po 20. minucie, jednak próby Macieja Korzyma i Vanji Markovicia kończyły się niepowodzeniem Na piłkarskie widowisko kibice obu drużyn musieli poczekać do drugiej połowy. W 48. minucie bardzo blisko zdobycia gola był Michał Janota, który po podaniu Siergieja Chiżniczenki miał otwartą drogę do zdobycia bramki, jednak nie zdołał poprawnie przyjąć piłki w polu karnym gości. Mocno przyśpieszyła wówczas Cracovia, której zawodnicy coraz bardziej zdawali sobie sprawę, że wciąż realne marzenia o grupie mistrzowskiej wiszą na włosku. Od tego momentu "Pasy" prezentowały bardzo szybki, widowiskowy futbol. Przez kolejne minuty piłka rzadko opuszczała połowę gospodarzy. Ciesząca oko gra krakowian w żaden sposób nie przekładała się jednak na wynik na tablicy świetlnej. Poważnie szwankowała skuteczność przyjezdnych. Swoje szanse tracili m.in. Nowak oraz Saidi Ntibazonkiza. Dobrze spisywał się bramkarz Korony Zbigniew Małkowski oraz defensywa. Sytuacja na boisku zmieniła się diametralnie po 60. minucie, kiedy dominować zaczęli gospodarze. Naciskana Cracovia zaczęła się gubić. Przełomowy moment przyszedł w 69. minucie, kiedy precyzyjne dośrodkowanie Kamila Sylwestrzaka przedłużył głową Korzym, wyprowadzając tym samym swój zespół na prowadzenie, którego Korona nie pozwoliła odebrać sobie do końca meczu. Nie miała jednak łatwego zadania, bo goście mieli kilka doskonałych sytuacji by co najmniej zremisować w tym spotkaniu. W doliczonym czasie gry boisko opuścił Marković, który został ukarany czerwoną kartką za ostry faul na Ntibazonkizie. Korona Kielce - Cracovia 1-0 (0-0) Bramka: 1-0 Maciej Korzym (69-głową) Żółta kartka - Cracovia: Sławomir Szeliga, Giannis Papadopoulos. Czerwona kartka - Korona: Vanja Marković (90+3-faul) Sędzia: Szymon Marciniak (Płock) Widzów: 5 933. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz