Dramatyczny zwrot akcji. Beniaminek stracił bramkę i punkty na samym finiszu
GKS Katowice prowadził 1-0 i był lepszy od Korony Kielce, by ostatecznie przegrać 1-2 po bramce zdobytej przez rezerwowego Dawida Błanika w 88. minucie. Wcześniej gole strzelali Lukas Klemenz i Pedro Nuno z powtórzonego rzutu karnego. Dzięki tej wygranej Korona zbliżyła się do katowiczan na jeden punkt. "Gieksa" będzie miała okazję pożegnać zasłużony obiekt na Bukowej 30 listopada w meczu z Lechią Gdańsk. Potem katowiczanie przeniosą się na nowy stadion.
Przebieg gry na to nie wskazywał, ale pomimo początkowego prowadzenia GKS Katowice uległ ostatecznie Koronie Kielce 1-2. Od pierwszych minut inicjatywę posiadali gospodarze z Katowic. Kielecka tama obronna pękła wreszcie po kwadransie gry. Lukas Klemenz niczym nowoczesny obrońca odnalazł się w pobliżu pola karnego rywala. Zagrał piłkę, którą w sposób genialny odegrał mu Bartosz Nowak. Strzelił prosto w Xaviera Dziekońskiego, który mimo to wpuścił ją do siatki. Śląski defensor schował futbolówkę pod koszulkę - ta "cieszynka" oznacza bliskie przyjście na świat potomka. To pierwszy od prawie pięciu lat gol Klemenza, który ostatni raz 13 grudnia 2019 r. trafił w wygranym przez Wisłę Kraków 1-0 meczu z Pogonią Szczecin.
Za kwadrans zupełnie z niczego został podyktowany rzut karny dla Korony Kielce. Dalekie podanie z głębi pola przechwycił Wiktor Długosz i co sił w nogach wpadł w pole karne. Tam starł się z goniącym go Alanem Czerwińskim i upadł. Sędzia Wojciech Myć ponad cztery minuty sprawdzał VAR, by pozostać przy pierwotnej decyzji - wskazał na jedenastkę. Do piłki podszedł Pedro Nuno, którego strzał obronił Dawid Kudła. Niestety, bramkarz Gieksy zbyt szybko wyszedł z linii i karnego trzeba było powtórzyć. Za drugim razem portugalski pomocnik już się nie pomylił.
GKS Katowice niespodziewanie uległ Koronie Kielce 1-2
Do drugiej połowy gospodarze przystąpili bez Bartosza Nowaka i Mateusza Kowalczyka, zmienionego jeszcze przed przerwą. Ta część spotkania to początkowo wolniejsze tempo niż w pierwszej połowie. Bramce gości najmocniej zagrażał strzałami z dystansu Adrian Błąd. Po stronie Korony bliski szczęścia był bardzo aktywny reprezentant młodzieżówki, Mariusz Fornalczyk. W 84. minucie piłkę meczową dla katowiczan zmarnował Adam Zrelak. Za chwilę ten napastnik trafił wreszcie do siatki, ale był na pozycji spalonej. Gdy wydawało się, że bramka dla gospodarzy jest kwestią czasu, do ich siatki trafił Dawid Błanik. Dośrodkował inny rezerwowy, Hubert Zwoźny. Dzięki tej wygranej Korona zbliżyła się do katowiczan na jeden punkt.
To był przedostatni mecz Gieksy na stadionie przy ulicy Bukowej. 30 listopada Ślązacy będą mieli okazję pożegnać zasłużony obiekt meczem z Lechią Gdańsk. Od rundy wiosennej przeniosą się na nowy, miejski stadion.