Ostatni raz Zagłębie zmierzyło się z Wisłą na własnym stadionie 10 lipca w 35. kolejce minionego sezonu. Nieoczekiwanie, po golu Mateusza Szwocha na początku drugiej połowy, przyjezdni wygrali 1-0. Była to ostatnia porażka i zarazem ostatni mecz lubinian na własnym stadionie, w którym nie strzelili gola. Od tamtej pory podopieczni słowackiego trenera Martina Seveli zdążyli odprawić z kwitkiem m.in. Lecha Poznań, Śląsk Wrocław i Górnika Zabrze. Gdyby wziąć pod uwagę tylko mecze na własnym boisku, lubinianie byliby aktualnie na czwartym miejscu w tabeli z takim samym bilansem punktowym co Pogoń Szczecin, a lepszy byłby tylko Raków Częstochowa i Śląsk. Przy czym tylko ci pierwsi i wrocławianie mogą się poszczycić mianem niepokonanych u siebie. Lubinianie chętniej niż do ostatniego meczu z Wisłą wracają wspomnieniami do jeszcze wcześniejszego, kiedy zwyciężyli aż 5-0. Filip Starzyński na łamach oficjalnej internetowej strony Zagłębia przyznał, że nie spodziewa się, aby ten wynik powtórzył się w najbliższy piątek. "Od tego czasu zarówno nasza drużyna, jak i Wisły nieco się zmieniły. Oczywiście bardzo bym tego chciał i wierzę, że jesteśmy w stanie to osiągnąć, ale będzie to trudne do wykonania ze względu na fakt, iż pierwsze mecze po dłuższej przerwie i przygotowaniach zawsze są pewną niewiadomą. Trudno przewidzieć, jak ten pojedynek będzie wyglądał" - dodał. Po rundzie jesiennej Zagłębie jest na szóstym miejscu w lidze i ma siedem punktów straty do prowadzącej Legii Warszawa. Wisła Płock zajmuje 11. lokatę i dopiero dwie wygrane na zakończenie rundy pozwoliły jej oderwać się od dołu tabeli.