W piątek Zagłębie przegrało trzeci raz z rzędu, na swoim stadionie uległo Lechowi Poznań aż 0-3. "Kolejorz" załatwił sprawę w 32 minuty, a później oszczędzał siły na środowy mecz w Pucharze Polski z Wisłą Kraków. - Na pewno trzeba pogratulować Lechowi dobrego meczu i zasłużonego zwycięstwa. Można powiedzieć, że dwie szybkie bramki rozstrzygnęły to spotkanie, próbowaliśmy jeszcze wrócić, ale się nie udało. Zdaję sobie sprawę, że Lech już miał kontrolę, ale też jest w dobrej dyspozycji. My byliśmy w takiej w pierwszym spotkaniu w Poznaniu, a teraz role się odwróciły. Taki jest sport i trzeba umieć się w tym odnaleźć - analizował szkoleniowiec Zagłębia Piotr Stokowiec. Jego zdaniem Zagłębie może szybko wrócić na właściwe tory, zaś sam trener nie chce dramatyzować. - Widać, że trafił nam się trudniejszy okres, widać to w poczynaniach na boisku. Sezon to taka sinusoida, nie zawsze da się wygrywać, raz jest lepiej, a raz gorzej - dodaje. Stokowiec nie chciał rozliczać indywidualnie swoich piłkarzy ze straconych bramkę, szczególnie z drugiej, która pogrążyła Zagłębie. Wtedy gola zdobył Darko Jevtić, choć właściwie chciał tylko dośrodkować futbolówkę przed bramkę. - Owszem, straciliśmy ją w dziecinny sposób, ale to trzeba spokojnie obejrzeć i przeanalizować. Nie można myśleć o dobrym wyniku gdy się traci takie gole w starciu z Lechem. Tu kluczowe są takie kwestie, jak: koncentracja i pewność siebie. Los musi sprzyjać, jeśli się jest w dobrej dyspozycji, a jak się nie jest, to piłka odbija się od Forenca, jak przy pierwszym golu i spada pod nogi rywala. Były takie momenty, gdy nam wszystko wpadało, szczególnie na początku sezonu, a teraz to się odwróciło. Nie chcę się samobiczować, bierzemy te ostatnie spotkania na klatę. Podkreślę jednak dobrą dyspozycję Lecha - zakończył Stokowiec. Trener Lecha Nenad Bjelica też podkreślał, że piłkarze jego drużyny zdominowali Zagłębie. - Jestem bardzo zadowolony z tego, jak zagraliśmy w pierwszej połowie. W drugiej zabrakło już koncentracji, ale trzeba przecież pamiętać, że w środę czeka nas ważny mecz z Wisłą Kraków. Ważne jest także to, że wygraliśmy do zera. Słowa uznania dla zespołu, bo dobrze zapracował na to zwycięstwo - powiedział Bjelica. Nie wiadomo, czy w Krakowie będzie mógł wystąpić Paulus Arajuuri. Stoper reprezentacji Finlandii strzelił w Lubinie pierwszego gola, ale na drugą połowę już nie wyszedł. - Ma problemy mięśniowe, dlatego go zmieniłem. Z kolei Tamas Kadar długo leżał, bo otrzymał cios w nos, ale nic mu się nie stało, dokończył spotkanie - zdradził Chorwat. Bjelica już wcześniej zapowiadał, że w Krakowie da szanse gry Jasminowi Buriciowi. Czy jednak nie zmieni zdania, skoro Matus Putnocky jest niepokonany od 360 minut, a w Lubinie obronił już drugiego karnego w tym sezonie? Przecież przy Reymonta też może paść wynik 1-1, a wówczas do wyłonienia półfinalisty będą potrzebne jedenastki. - Potwierdzam, że zagra Burić. Mam dwóch świetnych bramkarzy, obaj są na topie, dlatego ten drugi dostaje szansę w Pucharze Polski - deklaruje Bjelica. W trzech ostatnich spotkaniach - wygranych 5-0 z Ruchem, oraz po 3-0 ze Śląskiem i Zagłębiem - Lech wychodził na boisko w tym samym składzie. Teraz roszady na pewno już będą, bo na pewno zagra nie tylko Burić, ale także Abdul Tetteh. Ten drugi zastąpi pauzującego za kartki Łukasza Trałkę. - Do jedenastki trafi dwóch, trzech czy czterech świeżych zawodników i to nie będzie dla reszty zespołu żadna nowość. Raczej świeża motywacja i świeże siły. Pojedziemy do Krakowa zagrać tak jak w Lubinie i w tym samym celu - wygrać. Niezależnie kto zagra, powinien zaprezentować wówczas swoje najwyższe umiejętności - zakończył Bjelica. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa-2016-2017,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a> Andrzej Grupa