Rok to piłce nożnej bardzo długi czas. Kilkanaście miesięcy temu Dawid Kurminowski mógł przebierać w ofertach, po tym jak został królem strzelców ligi słowackiej w barwach Żyliny. Po tym 24-letni zawodnik miał na stole oferty z Włoch, Holandii, Belgii, Portugalii, Danii i Norwegii. Jego wybór mógł zaskoczyć, bo to duński Aarhus GF ogłosił podpisanie aż 5-letniego kontraktu z napastnikiem. Przez rok Kurminowski przeżywał perypetie związane ze zmianą trenera, koniec końców liczy się boisku, a na nim snajper przez cały sezon w 33 meczach we wszystkich rozgrywkach tylko pięć razy trafił do siatki. Czasem, by zrobić krok w przód najpierw trzeba się cofnąć i taką drogę obrał Kurminowski - dziś jego roczne wypożyczenie z opcją wykupu ogłosi Zagłębie Lubin. W grze były jeszcze Lech i Warta Poznań (gdzie zawodnik kiedyś już grał), Widzew Łódź, Jagiellonia Białystok i klub 2. Bundesligi, ale to jednak klub, w którym trenerem jest Piotr Stokowiec był najbardziej konkretny. W Lubinie Kurminowski będzie miał konkurencją w osobach Czecha Martina Doleżala i młodego Rafała Adamskiego. To mniej wymagająca konkurencja niż np. we wspomnianym Lechu, gdzie gra Mikael Ishak. Nowy klub Kurminowskiego nie zanotował wymarzonego wejścia w sezon Ekstraklasy. "Miedziowi" znajdują się tuż nad strefą spadkową, ledwie trzy razy trafili do siatki. W Lubinie mają nadzieję, że snajper Dawid Kurminowski odbuduje formę na Dolnym Śląsku z korzyścią dla wszystkich stron. Ciekawostką jest fakt, że były król strzelców ligi słowackiej jeszcze nie zadebiutował w Ekstraklasie. Być może premierowy występ nastąpi już w niedzielę, gdy w Lubinie o godz. 12.30 Zagłębie podejmie Jagiellonię. Maciej Słomiński, Interia