W grudniu trenerem "Miedziowych" ponownie został Piotr Stokowiec. Z przyjściem doświadczonego szkoleniowca wiązali i wciąż wiążą w Lubinie ogromne nadzieje. W okresie przygotowawczym Zagłębie wygrywało wszystkie mecze sparingowe, co wydawało się zapowiedzią szybkiego marszu w górę tabeli. Nie wytrzymują presji? Trener Stokowiec obejmował lubinian, kiedy ci zajmowali 14 miejsce w ligowej tabeli. Niestety dla niego i dla prowadzonego przez niego zespołu już w poniedziałek mogą być na miejscu numer 16, a więc spadkowym. Po 30. kolejkach Zagłębie ma na swoim koncie 31 punktów, od dwa mniej niż Wisła Kraków. Jeżeli "Biała Gwiazda" wygra dzisiejsze wieczorne spotkanie u siebie z Wisłą Płocka, to będzie nad kreską, przesuwając do strefy spadkowej właśnie jedenastkę z Lubina. Ta w piątek nie wykorzystała szansy i z kretesem przegrała u siebie z Górnikiem Zabrze czyli z zespołem, który przegrał trzy kolejne ligowe spotkania z rzędu i stracił w tym czasie 10 bramek. Tymczasem w Lubinie zabrzanie urządzili sobie tarczę strzelecka, jeżeli chodzi o bramkę rywala i zaaplikowali gospodarzom aż 4 bramki. Wygrana 4-2 daje spokój Górnikowi, a Zagłębie wprowadza na manowce. Mówi o tym Piotr Stokowiec. - Na pewno bardzo trudny moment, ale daleki jestem od tego, aby składać broń. Jestem zawiedziony postawą zespołu. Przychodząc tutaj trzy i pół miesiąca temu wiedziałem, że jest trochę problemów, ale teraz widać, że tych problemów jest zdecydowanie więcej. Zakontraktowaliśmy dobrych piłkarzy, ale nie pokazują tego potencjału. Piłkarsko nie odstajemy aż tak bardzo. Może teraz gra wygląda słabiej, ale pokazaliśmy już w tej rundzie, że potrafimy grać w piłkę. Widzę po głowach zawodników, że niektórzy nie wytrzymują tej presji - mówi bez ogródek szkoleniowiec Zagłębia. Mają kalendarz przeciwko sobie Na koniec rozgrywek może się okazać, że przegrane 2-4 starcie z dołującym ostatnio Górnikiem z Zabrza może być czy będzie gwoździem do trumny. Dlaczego? Wystarczy tylko spojrzeć na ligowy kalendarz "Miedziowych". Nie trzeba być wielkim ekspertem, żeby stwierdzić, że w końcówce rozgrywek drużynie, która wiosną w 11 ligowych grach zdobyła tylko jedenaście punktów, nie będzie łatwo. W najbliższej kolejce starcie u siebie z walczącą o europejskie puchary i z będącą ostatnio wysokiej formie Lechią Gdańsk, która ma w składzie Flavio Paixao, bohatera ostatniej kolejki, pierwszego obcokrajowca, który w naszej Ekstraklasie strzelił 100 bramek. Na początku maja mecz z Radomiakiem, a potem kolejne wysokie schody. W połowie maja starcie z Rakowem Częstochowa, a wreszcie na koniec z Lechem Poznań, a więc z ekipami, które do końca będą się bić o mistrza Polski i na straty nie będą sobie mogły pozwolić. W tej sytuacji, jeżeli dzisiaj krakowianie wygrają z Wisłą Płock, to sytuacja drużyny prowadzonej przez trenera Stokowca będzie naprawdę fatalnaZagłębie Lubin pożegnało kolejnego RosjaninaWszystko policzone. To oni spadną z Ekstraklasy?!Zatrudnili "gołowąsa" i chyba było warto