Gdyby kogokolwiek przed sezonem poproszono o wytypowanie faworyta w tym spotkaniu, zdecydowana większość ekspertów wskazałaby na Zagłębie, które jak co roku ma ambicję włączenia się do walki o czołowe pozycje. Tymczasem przed 15. kolejką Radomiak plasował się na wręcz sensacyjnej, piątej pozycji w tabeli PKO Ekstraklasy i miał za sobą serię trzech kolejnych zwycięstw. Gospodarze natomiast już od dawna nie zaznali smaku zwycięstwa i coraz bardziej osuwali się w tabeli.I już początek spotkania pokazał, że to goście z Radomia są w tym sezonie lepszą ekipą. W 13. minucie po dośrodkowaniu Leandro z prawej flanki piłkę głową do siatki skierował Raphael Rossi i Radomiak wyszedł na prowadzenie. Nie minął kwadrans, a Radomiak prowadził już 2-0. Po długim zagraniu na Mauridesa Brazylijczyk zgrał głową do Karola Angielskiego, a ten mocnym uderzeniem z woleja przy słupku podwyższył wynik spotkania. Gospodarze byli zupełnie bezradni i choć od czasu do czasu starali się atakować, to nie przynosiło to oczekiwanego efektu. Co więcej, Radomiak nie zamierzał poprzestawać na dwóch zdobytych bramkach i wciąż atakował, a Dominik Hładun, stojący w bramce Zagłębia, miał sporo pracy. Na szczęście dla gospodarzy golkiper "Miedziowych" był tego dnia całkiem dobrze dysponowany, notując kilka dobrych interwencji, w tym w 43. minucie, kiedy to wybronił groźny strzał Mauridesa. Do szatni goście zeszli z dwubramkowym prowadzeniem, zdecydowanie dominując nad Zagłębiem. Trener ekipy z Lubina Dariusz Żuraw mógł tylko nerwowo spacerować przy linii, bo jego podopieczni kompletnie nie potrafili znaleźć recepty na poczynania Radomiaka.Jednak tuż po przerwie gospodarze mieli ogromną szanse na kontaktowego gola. Po rzucie rożny dla Zagłębia doszło do sporego zamieszania w polu karnym gości, po którym uderzony łokciem został Karol Podliński. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Filip Starzyński, ale przegrał pojedynek z Filipem Majchrowiczem i wciąż Radomiak prowadził 2-0. W 57. minucie gospodarze mieli kolejną znakomitą okazję do zdobycia bramki, ale zmarnował ją Aleksandar Pantić, który mógł tylko złapać się za głowę po swoim pudle. Zagłębie parło do przodu, ale nie przekładało się to na zmianę wyniku.Do karczemnej awantury na murawie doszło w 65. minucie, kiedy drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Angielski, próbujący wymusić rzut karny, a przy okazji nadepnął na jednego z rywali. Przy okazji doszło do pyskówki i przepychanki między Hładunem a Mauridesem, po której gracz Radomiaka upadł na murawę. Wtedy na boisko wpadł Sasa Balić, policzkując rywala. I on też z automatu dostał czerwoną kartkę, na której zapewne się nie skończy. Jak się okazało, grający w "10" Radomiak zdołał dowieźć do końca korzystny rezultat i wygrał to spotkanie 2-0, odnosząc czwarte kolejne zwycięstwo w PKO Ekstraklasie. Podopieczni Dariusza Banasika umocnili się na piątej pozycji w tabeli i wygląda na to, że jeśli utrzymają obecną dyspozycję, to wcale nie musi być koniec ich marszu w górę. Z kolei w Zagłębiu kryzys trwa i niewykluczone, że Dariusz Żuraw nie dotrwa do końca sezonu w roli trenera "Miedziowych"