To było spotkanie drużyn, które słabo rozpoczęły rundę wiosenną. Zagłębie przegrało oba spotkania - z Legią Warszawa i Pogonią Szczecin. Wisła spisała się niewiele lepiej - porażka z Piastem Gliwice i remis z Radomiakiem. Pożar w Zagłębiu Lubin Takie wyniki przede wszystkim niepokoją w Lubinie, bo drużyna z Dolnego Śląska w tym sezonie punktuje bardzo słabo. W grudniu zespół objął nowy trener - doskonale znany w Zagłębiu Piotr Stokowiec. To właśnie w tym klubie najdłużej pracowało jako szkoleniowiec (w latach 2014-2017) i teraz podjął się misji ratowania drużyny przed spadkiem. Na razie idzie jak po grudzie. - Momentami dobrze graliśmy, ale nie zdobyliśmy nawet punktu. Solidnie pracowaliśmy na treningach, ale na razie na meczu to nie wychodzi. Nie zrażamy się, do każdego spotkania podchodzimy z pomysłem i nie brakuje nam jakości. Szukamy nowej energii, stad rywalizacja rwa i stąd na przykład zmiana w bramce - podkreślał trener Stokowiec. Wisła z patentem na Zagłębie Płocczanie po rundzie jesiennej mieli prawo patrzeć w górę tabeli. Byli na szóstym miejscu i czołówka była na wyciągnięcie ręki. Teraz są na ósmym, a strata do trzeciego miejsca to już 11 punktów. Wygląda na to, że Wisła będzie drużyną środka tabeli. W Lubinie robią co mogą, by uniknąć spadku. Zimą sprowadzili sześciu piłkarzy, a wobec kontuzji lidera Filipa Starzyńskiego skrócili nawet wypożyczenie Kokiego Hinokio do Stali Mielec. Drużynie z Płocka mieli się za co rewanżować - ostatnie dwa spotkania Wisła wygrała po 4-0. Zagłębie - Wisła. Pierwszy trafia Sekulski Zagłębie od razu rzuciło się na rywala, zaatakowało bardzo wysoko, ale szybko mogło przegrywać. Po dokładnym dośrodkowaniu Piotra Tomasika, Marko Kolar z około ośmiu metrów strzelił głową, ale trafił w obrońcę. Gospodarze byli częściej przy piłce, ale to goście potrafili więcej zdziałać. I w 11. minucie objęli prowadzenie. W polu karnym piłkę świetnie przyjął Łukasz Sekulski i mimo interwencji trzech obrońców kopnął do siatki. Stracona bramka nie zdeprymowała Zagłębia. Od razu spróbowali odrobić straty. Okazje mieli Martin Doleżał i Hinokio. Wykonywali też kilka rzutów rożnych, ale obrona Wisły była szczelna. Do 31 minuty. Wtedy bardzo ładną akcję przeprowadzili lubinianie. Eric Daniel rozegrał piłkę z Doleżalem, ta trafiła jeszcze do Kacpra Hodyny, po którego podaniu Czech na dwa razy pokonał Krzysztofa Kamińskiego. Zagłębie - Wisła. Jest wiatr w żaglach Gospodarze coraz mocniej przeważali i byli coraz bliżej drugiej bramki. Tuż przed przerwą świetną okazję zmarnował Mateusz Bartolewski, który z metra głową strzelił nad bramką. - Po golu złapaliśmy wiatr w żagle. Musimy tak dalej grać w drugiej połowie - mówił w przerwie Bartosz Kopacz, stoper Zagłębia. Po zmianie stron gospodarze potwierdzili słowa swojego obrońcy. Choć początek był wyrównany, to dość szybko Zagłębie objęło prowadzenie. Łukasz Łakomy z pierwszej piłki dośrodkował z pierwszej piłki, a Doleżal uprzedził Adama Chrzanowskiego i głową dał Zagłębiu prowadzenie. Zagłębie - Wisła. Brawa dla Doleżala Obrońcy Wisły mieli spore problemy z powstrzymaniem wysokiego (189 cm) i silnego fizycznie Czecha. 32-letni były napastnik m. in. FK Jablonec potwierdził, że skoro potrafił strzelić 84 gole w czeskiej ekstraklasie, to umie też je zdobywać w polskiej. Kibice pożegnali go gromkimi brawami. Zagłębie poszło za ciosem i wyprowadziło błyskawiczną kontrę. Po podaniu Patryka Szysza trzecią bramkę dla lubinian zdobył Łakomy. Goście próbowali jeszcze odwrócić losy spotkania. Trener Maciej Bartoszek szybko dokonał trzech zmian i Wisła zyskała przewagę. Okazje mieli Rafał Wolski, Dominik Furman i Sekulski. I w końcu udało się temu pierwszemu, ale radość nie trwała długo, bo po wideoweryfikacji sędzia anulował bramkę. Zagłębie Lubin - Wisła Płock 3-1 (1-1) Gole: Doleżal (31., 59.), Łakomy (65.) - Sekulski (11.). Zagłębie: Bieszczad - Chodyna, Kopacz, Balić, Bartolewski - Łakomy (87. Żyguliew), Sćekić, Hinokio - Daniel (87. Kłudka), Szysz (79. Żivec) - Doleżal (71. Podliński). Wisła: Kamiński - Rzeźniczak (55. Vallo), Michalski, Chrzanowski, Tomasik - Gerbowski (67. Cielemęcki), Szwoch, Rasak (67. Furman) - Wolski, Kolar (67. Jorginho) - Sekulski. Żółte kartki: Szysz - Szwoch, Gerbowski. Sędzia: Daniel Stefański