W tym sezonie krakowianie są mocnym kandydatem do miana zespołu, który koncertowo potrafi napytać sobie biedy. Nie minęło jeszcze pół godziny, a Michal Frdrych znów zobaczył czerwoną kartkę. Tym razem wiślacy jeszcze zdołali się podnieść, zdobyli nawet bramkę, ale w ostatnim kwadransie opadli z sił, wywiesili biała flagę i ich sytuacja robi się coraz trudniejsza. Odetchnęło za to Zagłębie, które przeskoczyło krakowian w tabeli. Rozpoczęło się od nieśmiałego i wzajemnego podgryzania się, aż w końcu stało się to, co Wisła robi w tym sezonie nagminnie, czyli sama wpędziła się kłopoty. Tym razem doszło do powtórki z Białegostoku, a w rolach głównych znów wystąpili Maciej Sadlok i Michal Frydrych. Tym razem wielkiego błędu nikt nie popełnił, ale kapitan Wisły zmienił tor lotu piłki, zmylony Czech stracił równowagę i w końcu musiał ratować się faulem na Saszy Żivcu. A że był ostatnim obrońcą, to znów otrzymał czerwoną kartkę. Wisła kolejny raz grała w osłabieniu, a tym razem ofiarą tego został Dor Hugi, który w końcu otrzymał szansę gry od pierwszej minuty, ale po zejściu Frydrycha musiał zmienić go Serafin Szota. Do tego momentu Wisła próbowała kontrolować grę, ale Zagłębie w przewadze zwietrzyło szansę. Gospodarze próbowali strzałów z dystansu i dośrodkowań, ale długo nie mieli na koncie żadnego celnego strzału. Za to w obronie popełniali fatalne błędy. Dzięki nieporozumieniu lubinian Jan Kliment miał doskonałą sytuację, ale nie trafił w bramkę. Za moment jednak Patryk Szysz udowodnił, dlaczego w ostatnich tygodniach wszyscy biją Zagłębie jak leci. Zawodnik gospodarzy kompletnie odpuścił krycie Konrada Gruszkowskiego, który otrzymał precyzyjne dośrodkowanie od Aschrafa El Mahdiouiego i na raty pokonał Dominika Hładuna. Dobrą robotę w tej wykonał również Kliment, który wcześniej odebrał piłkę. - Chcieliśmy dobrze wejść w mecz. Zagrożenia może wielkiego nie stwarzaliśmy, ale najważniejsze, że prowadzimy. Po czerwonej kartce dla Michala nasza gra się nie zmieniła, ale w szatni na pewno otrzymamy wskazówki jak zagrać, by utrzymać tę przewagę - mówił w przerwie przed kamerami nc+ Maciej Sadlok. Zagłębie - Wisła 2-1. Zdecydował ostatni kwadrans W przerwie trenera Adrian Gul’a dokonał dwóch zmian, ale nie wyglądało na to, by kazał swoim zawodnikom tylko bronić wyniku. Na początku drugiej części strzałami z rzutów wolnych gospodarzy postraszyli El Mahdioui i Yeboah, za to Zagłębie długo było bezradne. Gospodarz nie tylko nie uderzali na bramkę Wisły, ale mieli wielkie problemy z przedostaniem się pod pole karne rywali i długo spotkanie wyglądało tak, jakby to Zagłębiem grało w osłabieniu, a nie Wisła. W końcu jednak goście wzięli się do roboty. Najpierw Kacper Chodyna trafił w słupek, a kwadrans przed końcem po ładnej akcji piłka trafiła do Żivca, który uderzeniem z pola karnego pokonał Mikołaja Biegańskiego i był remis. Lubinianie poczuli krew i zaczęli atakować, za to wiślacy zaczynali snuć się po boisku. W końcu piłkę w pole karne wrzucił Podliński, a Szysz od poprzeczki dał Zagłębiu wygraną. Zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej okazałe, ale w końcówce Biegański wygrał dwa pojedynki sam na sam z lubinianami. Zagłębie Lubin - Wisła Kraków 2-1 (0-1) Bramki: Gruszkowski (45. Podanie El Mahdiouiego) - Żivec (74. Podanie Podlińskiego), Szysz (84. Podliński). Żółte kartki: Żubrowski, Pantić, Wójcicki, Dudziński, Poręba - Żukow, Plewka. Czerwona kartka: Frydrych (23. za faul). Zagłębie: Hładun - Chodyna, Simić, Pantić, Wójcicki - Żivec, Łakomy (54. Ratajczyk), Starzyński (27. Poręba), Żubrowski (68. Dudziński), Szysz - Daniel (68. Podliński). Wisła: Biegański - Gruszkowski (87. Starzyński), Sadlok, Frydrych, Hanousek - El Mahdioui - Yeboah, Savić (46. Młyński), Żukow (46. Plewka), Hugi - Kliment (87. Brown Forbes). Piotr Jawor