Mocno poraniony po starciu na Islandii mistrz Polski mógł być dziś dla <a class="db-object" title="KGHM Zagłębie Lubin" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-kghm-zaglebie-lubin,spti,8093" data-id="8093" data-type="t">Zagłębia Lubin</a> dość łatwym kąskiem. Wskazywały na to choćby osłabienia w linii defensywnej, w której zabrakło już nie tylko <a class="db-object" title="Bartosz Salamon" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-bartosz-salamon,sppi,20058" data-id="20058" data-type="p">Bartosza Salamona</a>, <a class="db-object" title="Lubomir Satka" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-lubomir-satka,sppi,20249" data-id="20249" data-type="p">Ľubomíra Šatki</a> i <a class="db-object" title="Antonio Milić" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-antonio-milic,sppi,20085" data-id="20085" data-type="p">Antonio Milicia</a>, ale także i <a class="db-object" title="Pedro Rebocho" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-pedro-rebocho,sppi,8742" data-id="8742" data-type="p">Pedro Rebocho</a> oraz ściągniętego niedawno <a class="db-object" title="Filip Dagerstal" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-filip-dagerstal,sppi,22896" data-id="22896" data-type="p">Filipa Dagerståla</a>. Trener <a class="db-object" title="John van den Brom" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-john-van-den-brom,sppi,1173" data-id="1173" data-type="p">John van den Brom</a> musiał więc klecić środek defensywy z młodzieżowca Maksymiliana Pingota oraz <a class="db-object" title="Alan Czerwiński" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-alan-czerwinski,sppi,20317" data-id="20317" data-type="p">Alana Czerwińskiego</a>, ale nie to było największym problemem <a class="db-object" title="Lech Poznań" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-lech-poznan,spti,8086" data-id="8086" data-type="t">Lecha Poznań</a>. Tu nic się nie zmienia - Lech zatracił umiejętność kreowania akcji i tworzenia sytuacji bramkowych. Rok temu oddawał nawet po 30 strzałów w meczu. Dziś w pierwszej połowie starcia z Zagłębiem statystycy naliczyli dwa strzały, oba niecelne. Afonso Sousa się starał, reszta - statystowała Nic więc dziwnego, że Zagłębie nie mogło po 45 minutach przegrywać. Mogło z to prowadzić, bo w ofensywie wyglądało po prostu lepiej. Oba zespoły zaczęły zresztą ten mecz w niezłym tempie, ale z czasem trochę jednak spuściły z tonu. W Lechu jedynie niektóre akcje <a class="db-object" title="Afonso Sousa" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-afonso-sousa,sppi,16876" data-id="16876" data-type="p">Afonso Sousy</a> mogło dawać jego półtoratysięcznej grupie kibiców nadzieje na większy wybuch radości. Tak było m.in. w 27. minucie, gdy Portugalczyk zakręcił rywalami, wypatrzył <a class="db-object" title="Mikael Ishak" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-mikael-ishak,sppi,20157" data-id="20157" data-type="p">Mikaela Ishaka</a>, ale Szwed - zamiast w piłkę - wpakował się w <a class="db-object" title="Aleks Ławniczak" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-aleks-lawniczak,sppi,20737" data-id="20737" data-type="p">Aleksa Ławniczaka</a>. Zagłębie przede wszystkim dość wysoko przerywało akcje poznaniaków, ale miało też jeszcze jeden atut. To oczywiście stałe fragmenty, po których czasem w polu karnym "Kolejorza" było gorąco. W pierwszych 30 minutach dwukrotnie okazję miał <a class="db-object" title="Martin Doležal" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-martin-dolezal,sppi,235" data-id="235" data-type="p">Martin Doležal</a>, który uciekał spod opieki młodemu Pingotowi. Najpierw po wrzutce Filipa Starzyńskiego posłał piłkę nad poprzeczką, później dośrodkowanie <a class="db-object" title="Cheikhou Dieng" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-cheikhou-dieng,sppi,13906" data-id="13906" data-type="p">Cheikhou Dienga</a> wykończył już celnym uderzeniem, ale <a class="db-object" title="Filip Bednarek" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-filip-bednarek,sppi,19021" data-id="19021" data-type="p">Filip Bednarek</a> przerzucił piłkę nad poprzeczką. Najlepszą szansę gospodarze mieli jednak w 45. minucie, czyli wtedy, gdy w ostatnim czasie Lech regularnie traci gole. <a class="db-object" title="Kacper Chodyna" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-kacper-chodyna,sppi,20633" data-id="20633" data-type="p">Kacper Chodyna</a> pognał z kontratakiem, wyprzedził Pingota, a już w polu karnym uderzył po ziemi w kieruinku dalszego słupka. Bednarek zachował się jednak bez zarzutu - odbił piłkę, a potem złapał ją jeszcze przed nacierającym Starzyńskim. Wtedy nie wytrzymali kibice Lecha - wykrzykując wulgaryzmy, domagali się lepszej gry swojej drużyny. Łakomy huknął z dystansu - Zagłębie prowadzi! Po przerwie Zagłębie też było lepsze. Już w 49. minucie źle piłkę wybił Pingot, dla którego Ekstraklasa to wciąż jednak zbyt wysoki poziom, a po dośrodkowaniu z prawej strony Doležal został zablokowany przez Czerwińskiego, a upadając - oddał jeszcze niecelny strzał. Schemat gry Lech był dość prosty: pomocnicy zagrywają kilka podań między sobą, gdy są atakowani, oddają piłkę do obrońców. Ci też kilka podań, a w przypadku pressingu rywali - podanie do bramkarza Bednarka, który wybija piłkę daleko przed siebie. Za to Zagłębie, po przejęciu, starało się albo szybko oddać strzał, albo przegrać akcję bokami. To dawało dużo lepszy skutek, choćby celny strzał <a class="db-object" title="Tomasz Makowski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-tomasz-makowski,sppi,20505" data-id="20505" data-type="p">Tomasza Makowskiego </a>z dystansu. A najlepszy dało w 58. minucie, gdy<a class="db-object" title="Łukasz Łakomy" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-lukasz-lakomy,sppi,20772" data-id="20772" data-type="p"> Łukasz Łakomy</a> dostał piłkę od Dienga i huknął z ponad 20 metrów w dalszy róg. Piłka otarła się o słupek i wpadła do bramki obok wyciągniętego Bednarka. João Amaral odmienił Lecha Poznań Lech grał koszmarnie, tu niemal wszyscy piłkarze ofensywni powinni zostać zmienieni, a już w szczególności Kristoffer Velde. Van den Brom na roszady zdecydował się dopiero po stracie gola, choć - o dziwo - został na murawie Norwega. Wpuścił wtedy na boisko <a class="db-object" title="Michał Skóraś" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-michal-skoras,sppi,20608" data-id="20608" data-type="p">Michała Skórasia</a>, <a class="db-object" title="Joao Amaral" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-joao-amaral,sppi,20516" data-id="20516" data-type="p">João Amarala</a> i <a class="db-object" title="Nika Kvekveskiri" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-nika-kvekveskiri,sppi,19981" data-id="19981" data-type="p">Nikę Kwekweskiriego</a>. Amaral zaraz po wejściu oddał dwa uderzenia, tyle co cały zespół do tej pory. A w kolejnej akcji dostał piłkę na wolne pola od Skórasia i został sfaulowany przez <a class="db-object" title="Kacper Bieszczad" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-kacper-bieszczad,sppi,11657" data-id="11657" data-type="p">Kacpra Bieszczada</a>, zupełnie niepotrzebnie. Ishak wyrównał więc z jedenastu metrów, a już za chwilę Bieszczad znów musiał się wyciągnąć po zagraniu Amarala i rykoszecie. Zagłębie przyjęło kilka mocnych ciosów w krótkim odstępie czasu, ale zdołało się otrząsnąć. Szansę na gola zmarnował debiutujący w Ekstraklasie <a class="db-object" title="Szymon Kobusiński" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-szymon-kobusinski,sppi,20013" data-id="20013" data-type="p">Szymon Kobusiński</a>, źle przyjął piłkę po zagraniu Dienga, później Bednarek odbił potężny strzał Starzyńskiego. Mecz się otworzył, wreszcie był atrakcyjny dla kibiców. Dwukrotnie Chodyna uderzał zza pola karnego, ale w obu przypadkach bez zarzutu spisywał się bramkarz Lecha. Goście odpowiedzieli dośrodkowaniem <a class="db-object" title="Joel Pereira" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-joel-pereira,sppi,19235" data-id="19235" data-type="p">Joela Pereiry</a>, zagraniem Douglasa i strzałem w słupek Amarala. Ten mecz wreszcie się bardzo dobrze oglądało! Widać było, że jednym i drugim zależało na trzech punktach. Końcowe minuty należały do gospodarzy, ale wygrać Zagłębie nie było już w stanie. Zagłębie Lubin - Lech Poznań 1-1 (0-0) Bramki: 1-0 Łukasz Łakomy 58., 1-1 Mikael Ishak 66. z karnego Zagłębie: Bieszczad - Kopacz Ż, Ławniczak, Bartolewski - Chodyna (86. Pieńko), Makowski, Łakomy (86. Woźniak), Starzyński (75. Poletanović), Dieng (75. Ratajczyk) - Doležal (68. Kobusiński). Lech: Bednarek - Pereira, Czerwiński, Pingot, Douglas - Velde (79. Marchwiński), Karlström Ż, Murawski (63. Amaral), Citaiszwili (63. Skóraś) - Sousa (62. Kwekweskiri) - Ishak (76. Szymczak). Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 11039.