Trener Marek Bajor, podobnie jak jego współpracownicy, pojawił się w klubie już w poniedziałek. - W pierwszych dniach urlopu, podczas świąt, zajmowałem się tylko rodziną. Natomiast już po nowym roku wiele czasu poświęciłem na przeglądanie książek i analizowanie tego, na co muszę zwrócić uwagę w tym okresie przygotowawczym - opowiada Marek Bajor. Denerwuje się Pan przed pierwszymi zajęciami, spytaliśmy. - Nie, nic z tych rzeczy. Podchodzę do tych zajęć w taki sam sposób, jak wcześniej. Nie ma mowy o nieprzespanej nocy, trzęsących się dłoniach. Mam bowiem nakreśloną z najdrobniejszymi szczegółami rozpiskę zajęć, która została ułożona jeszcze przed tym, jak oficjalnie zostałem namaszczony na stanowisko pierwszego trenera, którą konsekwentnie będziemy realizowali - powiedział nam szkoleniowiec. Pytany przez nas o to, czy będzie coś zmieniał w mikrocyklu treningowym i w ogóle metodach pracy, odparł: - Obiecałem trenerowi Smudzie, że to, co wspólnie robiliśmy z drużyną, będzie kontynuowane, ale to nie oznacza, że będziemy robić dokładnie, trening po treningu, to samo. Już podczas konferencji prasowej, podczas której zostałem oficjalnie mianowany pierwszym trenerem Zagłębia, zasygnalizowałem, że będę z zespołem na co dzień, będę widział, jak on funkcjonuje i jednocześnie mam swoje spostrzeżenia dotyczące mojej współpracy z Franciszkiem Smudą i pewne zmiany będę chciał wprowadzić - mówi szkoleniowiec. Zbiórkę i pierwsze wyjście na trening w 2010 roku zaplanowano na 10:30. Bajor, pytany przez nas o to, czy jakąś specjalną, pasującą do obecnej sytuacji drużyny sentencją, będzie chciał zmotywować swoich zawodników odpowiedział: - Nie, ja nie wyszukuje sobie specjalnych sentencji. Jeszcze jako zawodnik byłem zdania, że mam usłyszeć od trenera konkretnie to, czego ode mnie oczekuje i nie trzeba ubierać tego w piękne zdania. Uważam, że zawodnicy mają się skoncentrować na tym, czego oczekuję od nich w danym dniu, albo w danym meczu. To wszystko. Wydaje mi się, że nie będę się specjalnie zmieniał. Może nie jestem tak charyzmatyczną postacią jak trener Smuda, ale zapewniam, że kiedy zajdzie taka potrzeba, potrafię krzyknąć. Oczywiście, nie będę takim wulkanem energii jak Franciszek Smuda, ale i zawodnicy, i kibice mogą być pewni, że jeżeli będę zmuszony, to parę mocnych zdań w szatni padnie. Lecz poza tym będę starał się być takim człowiekiem, jakim byłem do tej pory. Zagłębie zajmuje obecnie odległe od oczekiwań kibiców, zawodników oraz samych trenerów miejsce w tabeli. Czy w związku z tym szkoleniowiec będzie chciał zacząć swoją pracę od rozmów indywidualnych? - Tak. Może nie będą to rozmowy ze wszystkimi, ale z niektórymi zawodnikami na pewno będę rozmawiał. To nie podlega dyskusji. Będę chciał ich przekonać do tego, aby jeszcze solidniej pracowali, aby podjęli walkę o miejsce w składzie, ponieważ uważam, że Ci zawodnicy, moim zdaniem, nie do końca o ten skład walczyli, że raczej pogodzili się z tym, że nie mają szans na grę w pierwszym składzie. Moim zamiarem jest przekonanie ich, że tak wcale nie jest. Natomiast niektórych zawodników będę chciał przekonać do tego, aby byli wzorem dla swoich kolegów, że od nich będę wymagał jeszcze więcej niż od pozostałych, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że trzon zespołu musi być wzorem dla pozostałych zawodników, musi ich w trudnych momentach mobilizować i mnie, jako trenerowi, pomagać - powiedział nam Marek Bajor. Podczas dzisiejszych zajęć zabrakło Afrykanów: Costy Nhamoinesu oraz Mouhamadou Traore. Obu kluczowych jesienią piłkarzy Zagłębia zatrzymały formalności wizowe. Nie dojechali także Gambijczyk Abdou Jammeh oraz Nigeryjczyk Israel Awenayeri Douglas. Oni są spodziewani w najbliższych dniach, podobnie jak Muhamad Dżakmić, a także Hilden Salas oraz Sergio Reina. Zabrakło także Dawida Plizgi, który kuruje się po operacji barku. W zajęciach wziął za to udział wcielony do kadry pierwszego zespołu Damian Dąbrowski, powracający po koszmarnym urazie głowy Wojciech Kędziora, a także reprezentant Serbii, Bojan Isailović, z którego przyjściem wiąże się w Lubinie spore nadzieje. - W żaden sposób nie denerwuję się tym, co mnie czeka. Spotkałem Ptaka pięć minut przed naszą rozmową i moje pierwsze wrażenie jest takie, że jest to naprawdę dobry i fajny gość. Liczę na to, że będziemy bardzo dobrymi kolegami, a nie wyłącznie rywalami. A ten, kto będzie trenował lepiej, który będzie na zajęciach i w sparingach miał więcej lepszych interwencji, ten w przyszłości będzie bronił. Jest to przecież normalna sytuacja w profesjonalnym zespole - powiedział nam Bojan. Pytany o to, dlaczego podpisał kontrakt w Polsce, choć selekcjoner reprezentacji Serbii, Radomir Antić doradzał mu wybór Partizana Belgrad, odparł: - A dlaczego by nie? Kiedy byłem w Polsce po raz pierwszy, jeszcze przed świętami, po rozmowie z prezydentem byłem bardzo pozytywnie nastawiony do Zagłębia. Jest nie tylko profesjonalistą, ale równie wielce przyjacielsko nastawiony. Miałem także bardzo pozytywne odczucia dotyczące nowego stadionu Zagłębia, Dialog Arena, byłem również mile zaskoczony miastem. Musiałem podjąć najlepszą dla mnie decyzję, nie tylko ze względów finansowych. Muszę przecież myśleć na temat swojej kariery sportowej. Uznałem, że na ten moment gra w Zagłębiu Lubin będzie dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Oczywiście, prowadziłem negocjacje z innymi klubami z klubami z Rosji, Grecji, zgłosił się także jeden klub z Francji, jeden z Hiszpanii, ale tak jak powiedziałem ostateczny wybór Zagłębia z tego grona uznaje za swoją najlepszą decyzję. Wiem, że w obecnym momencie Zagłębie nie zajmuje najwyższej pozycji w swojej lidze, ale liczę na to, że zawodnicy będący w kadrze klubu mają bardzo duże ambicje. Ja również mam spore ambicje, dlatego liczę na to, że drugą część sezonu zaczniemy bardzo dobrze i tak szybko jak jest to możliwe wydźwigniemy Zagłębie z obecnej pozycji do miana trzech najlepszych klubów w Polsce. Mateusz Bartczak, jeden z najlepszych jesienią zawodników Zagłębia, cieszył się z tego, że jego postawa została dostrzeżona i doceniona przez kibiców. "Mati" w nowym roku życzył sobie, a także kolegom, jednego: Przede wszystkim chciałbym, abyśmy się utrzymali w lidze. Mam nadzieję, że wzmocnienia, jakie zostały bądź zostaną poczynione wprowadzą taki nowy powiew świeżości w zespole, co będzie miało pozytywne przełożenia na osiągane wyniki. Mamy dużo spotkań u siebie i liczę na to, że to będzie także nasz atut w walce o utrzymanie. Dzisiejsze zajęcia trwały nieco ponad godzinę. Najpierw pod okiem trenera Grzegorza Wilczyńskiego zawodnicy trochę pobiegali, a następnie pobawili się futbolówką na jednym z bocznych boisk. Jutro o godzinie 8 w hali przy ulicy Składowej zawodnicy przejdą badania wydolnościowe (dziś przechodzą je zawodnicy grający w ME). Natomiast w czwartek w Medicusie zawodnicy będą mieli przebadaną krew i mocz. W sobotę odbędzie się gra wewnętrzna. - W tym tygodniu tylko raz trenujemy dwa razy dziennie, będzie to w piątek. Mamy badania, a oprócz tego zajęcia będą odbywały się na dworze, na siłowni i na hali - wyjaśnia Marek Bajor. Przypomnijmy, że w przyszły piątek (22.01) zespół wyjeżdża na pierwszy obóz przygotowawczy do Szklarskiej Poręby. Trener Bajor zabierze na zgrupowanie dwudziestu pięciu zawodników, w tym nowe nabytki "Miedziowych". "Rozkład jazdy" Zagłębia Lubin: Środa (13.01) - badania wydolnościowe, hala ul. Składowa Czwartek (14.01) - badania krew, mocz, Medicus Piątek (15.01) - trening o godzinie 10:30 i 15:30 (hala) Sobota (16.01) - trening o godzinie 9:00.