Gdziekolwiek był, czy to w Polonii Warszawa, Wiśle Kraków, Sigmie Ołomuniec, czy Legii Warszawa, zawsze mówiono o nim, że dysponuje sporym talentem, może nawet większym od najbardziej znanego z braci Ekwueme, Emmanuela. Lecz tak naprawdę, jak dotąd, w żadnej z tych drużyn Martins nie był pierwszoplanową postacią, a w Ekstraklasie - choć zadebiutował w niej wiosną 2002 roku - nie nagrał się za dużo. Do Lubina pomocnika rodem z Afryki ściągnął trener Franciszek Smuda, który ma pomysł na to, jak wkomponować Martinsa w zespół "Miedziowych". Dlaczego trafiłeś do Zagłębia Lubin? - Przede wszystkim po to, żeby grać, a także po to, aby pomagać drużynie, w Legii nie miałem dużo okazji do grania. Jestem zawodnikiem, który lubi często występować na boisku, a słyszałem, że Zagłębie jest mną zainteresowane. Wiedziałem, że przychodzi trener Smuda, którego uważam za dobrego szkoleniowca, który przede wszystkim może pomóc mojej nowej drużynie. Czy miałeś już okazję pracować z trenerem Smudą? - Niestety nie, ponieważ minęliśmy się w Krakowie. Wówczas trener Smuda odszedł, a ja przyszedłem do drużyny prowadzonej już wtedy przez Henryka Kasperczaka. Skąd zatem wiedziałeś, że trener Smuda jest dobrym szkoleniowcem? - No jak to skąd? Przecież jestem tutaj tyle lat, śledzę na bieżąco to, co się dzieje w piłce nożnej (śmiech)! Wiem doskonale, że trener pracował już w Zagłębiu, miało to miejsce, gdy ja grałem w Polonii w I lidze. Grałem też przeciwko Zagłębiu w momencie, gdy zespół zdobywał mistrzostwo Polski. Pytanie zadałem nieprzypadkowo, bowiem na wczorajszej konferencji prasowej trener Smuda powiedział, że to on ściągnął Ciebie do Lubina, bo Cię zna i widzi w Tobie potencjał. Co, Twoim zdaniem, trener Smuda mógł zauważyć u Ciebie, że stwierdził, że widzi dla Ciebie miejsce w Zagłębiu Lubin? - A to pytanie do mnie czy do trenera (śmiech)? Mogę powiedzieć w ten sposób, że ja będę dawał z siebie wszystko, by pomagać drużynie. Będę grał dla drużyny, dla kibiców i dla trenera, bo to jest przede wszystkim moja praca i musze mieć z niej przyjemność z tego. A mieć jej nie będę, jeśli będę siedział na ławce bądź trybunach w Legii. Tam, jak wiadomo, nie mam dużo możliwości do grania, lecz trener Smuda widział parę moich meczów, które rozegrałem w barwach Polonii Wisły. Dlaczego nie grałeś w Legii? - Trener wolał wystawić do gry kogoś innego, miał swoją wizję składu, w której się nie mieściłem. Mnie do Legii ściągnął Jacek Zieliński, lecz od dłuższego czasu szkoleniowcem Legii jest Jan Urban, który stawia na innych piłkarzy. Taka jest kolej rzeczy, ja nie mam nic przeciwko temu, co jednak nie oznacza, że siedziałem bezczynnie. Cały czas harowałem na treningach, a poza tym czekałem, aby dostać dobre oferty. Miałem propozycję z Arki Gdynia, Polonii Bytom, ale je odrzuciłem. Trener Urban w Legii jest już dwa lata, a już po kilku miesiącach pewnie wiedziałeś, że nie będziesz u niego grał? - Czekałem, rozmawiałem z moim menedżerem, szukaliśmy klubu, innego rozwiązania. Należy jednak pamiętać, że mój kontrakt jest ważny jeszcze dwa lata. Miałem rozwiązać kontrakt i siedzieć w domu? I gdzie bym znalazł klub? Dlatego czekałem, aż pojawi się dobra oferta. Znam Zagłębie, parę razy grałem przeciwko niemu, wiedziałem, że jest to bardzo dobre miejsce do tego, aby kontynuować karierę. Ostatnio w Młodej Ekstraklasie wystąpiłeś przeciwko Zagłębiu? - Tak, to prawda. Uważam, że lepiej jest pograć, czuć rytm meczowy. Wiem, że to nie to samo, co gra w pierwszym zespole, ale zawsze coś. Kiedy skontaktowali się z Tobą szefowie Zagłębia Lubin? - Zagłębie kontaktowało się z moim menedżerem. To miało miejsce w sobotę, wówczas rozmowy były zaawansowane. Ja powiedziałem, że jeżeli wszystko ułoży się dobrze, to ja jestem zainteresowany. A, gdy okazało się, że Zagłębie dogadało się z Legią co do rocznego wypożyczenia, na takie rozwiązanie przystałem bez wahania. Analizowałeś z kim będziesz rywalizował o miejsce w składzie? - Nie, to niepotrzebne. Przecież i tak to szkoleniowiec będzie decydował o tym, kto będzie grał. Poza tym oglądałem mecz z Arką Gdynia. Widziałem, kto grał w Zagłębiu w środku pola. Co możesz powiedzieć o nowej drużynie? - Pierwsze wrażenie jest OK, chłopacy są mili. Chodzi mi o ten mecz z Arką, który oglądałeś? - Ale ja oglądałem również mecz z Legią. Owszem, to były dwa przegrane mecze, ale to już historia i trzeba rozgrywać następne spotkania. Porażki są wkalkulowane w sport, ale nie można ciągle o nich myśleć. Twoim zdaniem, Zagłębie Lubin jest tak słabe, jak wskazuje to miejsce w tabeli? - Nie, nie! W moim odczuciu są tutaj dobrzy zawodnicy. Nie wiem z czego to wynika, że obecnie są na ostatnim miejscu, ale to nie oddaje potencjału tej drużyny. Poza tym trener Smuda wie doskonale jak podnieść ten zespół. I jeszcze jedno, inne kluby nie mają lepszych zawodników. Może wydobycie potencjału tej drużyny zależy właśnie od trenera? - Tego nie wiem (śmiech). Ja jedynie wypowiadam swoje zdanie, bo jak patrzyłem na skład Arki, Polonii Bytom, czy Odry, to w moim odczuciu te zespoły wcale nie mają lepszej drużyny. Przede wszystkim, teraz mamy dwa tygodnie, by solidnie popracować przed meczem z Polonią w Warszawie. Mam nadzieję, że tam będą trzy punkty. Polonia to klub, który darzysz na pewno sentymentem. - (śmiech) Tak, tak, rzeczywiście tam miałem pewne miejsce w składzie, gdy drużyna była jeszcze w pierwszej lidze, a miało to miejsce za czasów trenera Fornalika. Dzięki Polonii trafiłem do Legii. Ja ciągle mam tam jeszcze kolegów, rozmawiamy od czasu do czasu, ale na boisku nie ma żadnych sentymentów. Czy jakby trener Smuda trafił do Polonii Warszawa, to spodziewałbyś się tego, że trener Smuda pociągnął by Ciebie do siebie? - Na ten temat w ogóle z trenerem Smudą nie rozmawiałem. Lecz przedwczoraj przed treningiem miałeś rozmowę z trenerem Smudą? - To prawda. Ta rozmowa trwała trzy, góra pięć minut. To była taka przyjacielska pogawędka. (śmiech). Trener powiedział czego oczekuje od Ciebie? - Nie, na ten temat na razie nie rozmawialiśmy. Szkoleniowiec pytał mnie o zdrowie i takie tam rzeczy. Martins, grasz w Polsce od 2001 roku, zawsze się mówiło, że jesteś dużym talentem, ale w Ekstraklasie nie nagrałeś się za dużo. Z czego to wynika? - Ja sam nie wiem. Przecież nie jest przypadkiem, że trafiłem do Wisły, do Legii. Czy może jest? (śmiech). W Legii szkoleniowiec wolał stawiać na innych piłkarzy, takich jak Iwański, Giza, Borysiuk, Jarzębowski. W Legii można powiedzieć, że jest duża konkurencja. Moim zdaniem, dostałem zbyt mało szans, aby udowodnić swoją wartość. A czy czułeś się gorszy od tych zawodników, którzy grali? - Nie, nie ma takiej możliwości. Co Ty możesz dać jako zawodnik Zagłębiu Lubin? - Co ja mogę dać ? Wszystko! (śmiech). Jakie są Twoje największe atuty na boisku? Jesteś zawodnikiem bardziej defensywnym, prawda? - Poniekąd, choć w Legii byłem też ofensywnym. Trener, od czasu do czasu, ustawiał mnie na lewą stronę jako ofensywny pomocnik. A w jakiej roli najlepiej się czujesz? - Na środku. Bez znaczenia jest to, czy z zadaniami defensywnymi, czy ofensywnymi. Sprowadzasz tutaj rodzinę? - Tak, choć na razie rodzina jest w Warszawie. Najpierw musze znaleźć tutaj mieszkanie. Moja córka ma ledwie dwa miesiące. Czy przypadkiem nie byli tutaj na meczu Młodej Ekstraklasy? - Nie, nie, to był akurat mój starszy brat Emanuel, który gra w Czarnych Żagań. Jak wszystko poukładam z mieszkaniem, to na pewno zamieszkam z rodziną, bo nie ma takiej możliwości, aby oni zostali sami w Warszawie. Wiążesz w ogóle przyszłość tutaj z Polską? Jesteś wypożyczony do Zagłębia do czerwca, a co później? - Mam nadzieję, że będzie wszystko OK. (śmiech) Jeżeli będę miał okazję do tego, aby grać regularnie, to po co ja mam wracać do Legii? By siedzieć na ławce? Pamiętajmy jednak, że nie wiadomo co będzie za rok. Czytaj też: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/franz-smuda-testuje-dwoch-obcokrajowcow,1362843">Franz Smuda testuje dwóch obcokrajowców</a>